Związek 🔊
Ma być na całe życie, bo przecież go "zawiązujemy" i dociągamy supeł ciasno
z głębokim "uff" i "no!zrobione", a teraz możemy spać spokojnie i śpimy, czasem
ze starym"no!"dociskamy supeł nadal we śnie. I nie widzimy, że partner się dusi, że wyłażą mu oczy z orbit, że łapie resztą sił powietrze jak ryba wyciągnięta z wody. Pokazujemy światu to nasze idealne stadło, obnosimy je z dumą jak trofeum, jak dowód, że my potrafimy, że jesteśmy lepsi bo umiemy stworzyć taki trwały związek.
Wychowani na bajkach i filmach o idealnej miłości wrzucamy od czasu do czasu
społecznie popularne formuły do naszego gniazdka: przyniesiemy kwiaty,
przygotujemy niespodziankę urodzinową, nawet! łaskawie zgodzimy się na jego
samodzielne wyjście na spotkanie z dawną partnerką, niech ma! Aż któregoś pięknego dnia idylla zaczyna śmierdzieć, po wydawałoby się niewinnej sprzeczce partner z trzaskiem opuszcza bajkowe gniazdko, nie odpowiada na smsy, a nawe o zgrozo! zmienia numer telefonu. Miotamy się pomiędzy wściekłością i chęcią ukarania"chama" żeby poczuł co miał i co stracił. Czasem przy kolejnym romantycznym filmie ryczymy jak bóbr, przypominając sobie jak całował i jaki był opiekuńczy. Po czasie poznajemy nową osobę tę "na całe życie" i somnabuliczny taniec rozpoczyna się na nowo.
DLACZEGO?
Gdy spotka się dwoje ludzi i porwani fazą motyli w brzuchu rzucają się w odmęt miłości zapominają kim są. A są np. w biologicznym okresie prokreacji, którego siła przyćmi wszystkie inne elementy, naturalnie do czasu rozmnożenia, albo są ludźmi po przejściach, poranieni, a ich przeżycia zrobiły z nich niepewnych, o zaniżonym poczuciu wartości ludzi, albo pochodzą z rodzin gdzie żaden związek się nie ostał, albo nie mieli mamy, taty lub obydwojga rodziców, albo rodzina była dysfunkcyjna z alkoholem, brakiem miłości, nadużyciami seksualnymi.
Więc gdy się zakochujemy warto zadać sobie pytanie kim jestem?
Pomiędzy jednym, a drugim motylem spojrzeć co oprócz tej tzw. chemii nami powoduje, słuchając opowieści o życiu naszego nowego partnera poznać i określić co nim powoduje. To pierwszy krok do rzeczywistej miłości.
samodzielne wyjście na spotkanie z dawną partnerką, niech ma! Aż któregoś pięknego dnia idylla zaczyna śmierdzieć, po wydawałoby się niewinnej sprzeczce partner z trzaskiem opuszcza bajkowe gniazdko, nie odpowiada na smsy, a nawe o zgrozo! zmienia numer telefonu. Miotamy się pomiędzy wściekłością i chęcią ukarania"chama" żeby poczuł co miał i co stracił. Czasem przy kolejnym romantycznym filmie ryczymy jak bóbr, przypominając sobie jak całował i jaki był opiekuńczy. Po czasie poznajemy nową osobę tę "na całe życie" i somnabuliczny taniec rozpoczyna się na nowo.
DLACZEGO?
Gdy spotka się dwoje ludzi i porwani fazą motyli w brzuchu rzucają się w odmęt miłości zapominają kim są. A są np. w biologicznym okresie prokreacji, którego siła przyćmi wszystkie inne elementy, naturalnie do czasu rozmnożenia, albo są ludźmi po przejściach, poranieni, a ich przeżycia zrobiły z nich niepewnych, o zaniżonym poczuciu wartości ludzi, albo pochodzą z rodzin gdzie żaden związek się nie ostał, albo nie mieli mamy, taty lub obydwojga rodziców, albo rodzina była dysfunkcyjna z alkoholem, brakiem miłości, nadużyciami seksualnymi.
Więc gdy się zakochujemy warto zadać sobie pytanie kim jestem?
Pomiędzy jednym, a drugim motylem spojrzeć co oprócz tej tzw. chemii nami powoduje, słuchając opowieści o życiu naszego nowego partnera poznać i określić co nim powoduje. To pierwszy krok do rzeczywistej miłości.
" Relacje pomiędzy osobami udają się wtedy,
gdy każdy może być taki jaki jest, a nie taki jak ktoś by sobie tego życzył."
Bert Hellinger
Naukę słuchania w parze najlepiej zacząć od pierwszego spokania, gdy przestrzeń naszej relacji jest jeszcze czysta, nie zakiełkowały żadne żale, rozczarowania.
Jedna ze znanych mi par rozpoczęła swoje pierwsze spotkanie od słów: " Jestem chory na stwardnienie rozsiane ", druga osoba " Moja rodzina nie zna prawdy o mnie i nie chcę tego jeszcze zmieniać "
Po tych zdaniach oczywiście jak wszyscy popłynęli ścieżką namiętności i zauroczenia, ale ten nietypowy początek pozwolił im rozpocząć szczere pokazywanie partnerowi siebie. Bez nakładania masek, nie popadli w budowanie baśni: Żyli długo i szczęśliwie.
W ujęciu hellingerowskim panują określone porządki pomiędzy partnerami. Hellinger określił je dla relacji Kobieta - Mężczyzna, ale sądzę, że ich struktura pokazuje się również w relacjach nieheteronormatywnych.
Przytoczę tylko część tych porządków wraz ze skutkami ich łamania, obszernej informacji można szukać w książce Berta Hellingera " Miłość Ducha czym jest i jak osiąga spełnienie".
I tak porządek miłości pomiędzy partnerami opiera się na wzajemnej wymianie.
Wymiana ta musi odbywać się na zasadzie równowagi dawania i brania. Każdy z partnerów daje tylko to co posiada ( jako kobieta lub jako mężczyzna) i bierze to czego potrzebuje ( jako kobieta lub jako mężczyzna).
A co się dzieje jeśli partner szuka u drugiego miłości bezwarunkowej? Kim wówczas jest ten co szuka, a kim staje się ten, do którego żądanie miłości bezwarunkowej jest kierowane? Obydwoje nie stoją w swoich rolach, przenoszą do relacji partnerskiej porządek miłości pomiędzy rodzicami i dziećmi, który w żaden sposób nie jest w stanie budować trwałego związku partnerskiego.
W niefrasobliwie uważanym za romantyczny przejaw miłości zdaniu:
NIE MOGĘ BEZ CIEBIE ŻYĆ kryje się alarmujący komunikat: WIDZĘ W TOBIE MAMĘ LUB TATĘ I PATRZĘ NA CIEBIE JAK DZIECKO NA RODZICÓW. I OCZEKUJĘ OD CIEBIE TEGO CZEGO DZIECKO OCZEKUJE OD RODZICÓW. W takiej sytuacji porządek wymiany nie ma szans bytu. Partner - DZIECKO chce tylko brać i to w sposób nienasycony ( bo nasycenie może nastąpić jedynie przy mamie i tacie ), z kolei Partner - RODZIC zostaje przymuszony do nieustającego dawania, a im więcej daje tym bardziej czuje i słyszy MAŁO, JESZCZE. Ten schemat pułapka wcale nie jest przypisany jedynie do związków z dużą różnicą wieku, jego występowanie możemy odnaleźć w fazach wielu zrównanych wiekowo związków, a nawet w ich fundamentalnych strukturach. Jaka jest konsekwencja przeniesienia ról rodzic-dziecko w przestrzeń relacji partnerskich i trwanie w tej zamianie? Tylko jedna - rozpad związku. Partner - DZIECKO nie może zaspokoić swych potrzeb, rośnie napięcie, rozczarowanie, złość na Partnera -RODZICA i próba, a nawet konieczność szukania dalej. Bywa też choć rzadziej, że Partner - RODZIC nie wytrzymuje presji i oczekiwań i odchodzi. Rzadziej, gdyż taki związek trwając w czasie nabiera znamion toksyczności, Partner - DZIECKO bywa uroczy jak dziecko, spontaniczny jak dziecko, wściekły jak dziecko, rozżalony jak dziecko, nie można się z nim nudzić, tym samym zmusza drugiego do uczestniczenia w tej huśtawce i krok po kroku do zagubienia przez niego zdrowej oceny sytuacji.
gdy każdy może być taki jaki jest, a nie taki jak ktoś by sobie tego życzył."
Bert Hellinger
Naukę słuchania w parze najlepiej zacząć od pierwszego spokania, gdy przestrzeń naszej relacji jest jeszcze czysta, nie zakiełkowały żadne żale, rozczarowania.
Jedna ze znanych mi par rozpoczęła swoje pierwsze spotkanie od słów: " Jestem chory na stwardnienie rozsiane ", druga osoba " Moja rodzina nie zna prawdy o mnie i nie chcę tego jeszcze zmieniać "
Po tych zdaniach oczywiście jak wszyscy popłynęli ścieżką namiętności i zauroczenia, ale ten nietypowy początek pozwolił im rozpocząć szczere pokazywanie partnerowi siebie. Bez nakładania masek, nie popadli w budowanie baśni: Żyli długo i szczęśliwie.
W ujęciu hellingerowskim panują określone porządki pomiędzy partnerami. Hellinger określił je dla relacji Kobieta - Mężczyzna, ale sądzę, że ich struktura pokazuje się również w relacjach nieheteronormatywnych.
Przytoczę tylko część tych porządków wraz ze skutkami ich łamania, obszernej informacji można szukać w książce Berta Hellingera " Miłość Ducha czym jest i jak osiąga spełnienie".
I tak porządek miłości pomiędzy partnerami opiera się na wzajemnej wymianie.
Wymiana ta musi odbywać się na zasadzie równowagi dawania i brania. Każdy z partnerów daje tylko to co posiada ( jako kobieta lub jako mężczyzna) i bierze to czego potrzebuje ( jako kobieta lub jako mężczyzna).
A co się dzieje jeśli partner szuka u drugiego miłości bezwarunkowej? Kim wówczas jest ten co szuka, a kim staje się ten, do którego żądanie miłości bezwarunkowej jest kierowane? Obydwoje nie stoją w swoich rolach, przenoszą do relacji partnerskiej porządek miłości pomiędzy rodzicami i dziećmi, który w żaden sposób nie jest w stanie budować trwałego związku partnerskiego.
W niefrasobliwie uważanym za romantyczny przejaw miłości zdaniu:
NIE MOGĘ BEZ CIEBIE ŻYĆ kryje się alarmujący komunikat: WIDZĘ W TOBIE MAMĘ LUB TATĘ I PATRZĘ NA CIEBIE JAK DZIECKO NA RODZICÓW. I OCZEKUJĘ OD CIEBIE TEGO CZEGO DZIECKO OCZEKUJE OD RODZICÓW. W takiej sytuacji porządek wymiany nie ma szans bytu. Partner - DZIECKO chce tylko brać i to w sposób nienasycony ( bo nasycenie może nastąpić jedynie przy mamie i tacie ), z kolei Partner - RODZIC zostaje przymuszony do nieustającego dawania, a im więcej daje tym bardziej czuje i słyszy MAŁO, JESZCZE. Ten schemat pułapka wcale nie jest przypisany jedynie do związków z dużą różnicą wieku, jego występowanie możemy odnaleźć w fazach wielu zrównanych wiekowo związków, a nawet w ich fundamentalnych strukturach. Jaka jest konsekwencja przeniesienia ról rodzic-dziecko w przestrzeń relacji partnerskich i trwanie w tej zamianie? Tylko jedna - rozpad związku. Partner - DZIECKO nie może zaspokoić swych potrzeb, rośnie napięcie, rozczarowanie, złość na Partnera -RODZICA i próba, a nawet konieczność szukania dalej. Bywa też choć rzadziej, że Partner - RODZIC nie wytrzymuje presji i oczekiwań i odchodzi. Rzadziej, gdyż taki związek trwając w czasie nabiera znamion toksyczności, Partner - DZIECKO bywa uroczy jak dziecko, spontaniczny jak dziecko, wściekły jak dziecko, rozżalony jak dziecko, nie można się z nim nudzić, tym samym zmusza drugiego do uczestniczenia w tej huśtawce i krok po kroku do zagubienia przez niego zdrowej oceny sytuacji.
Nie dochodzi też do wyrównania, które dotyczy zarówno w dawaniu sobie wzajemnie dobra jak i zła. Jeśli jeden z partnerów daje coś dobrego drugiemu, ten bardzo szybko czuje potrzebę by to wyrównać, również dając coś dobrego, odrobinę więcej. Ten piękny ruch powoduje ciągły przepływ w związku i jego wzrastanie. Zasada wyrównania dotyczy również zła. Jeśli jeden z partnerów zrobił drugiemu coś złego, a ten, któremu wyrządzono zło wzbrania się przed wyrównaniem, ustawia się w roli ofiary, która jest zbyt dobra by czynić zło, hamuje wymianę w związku i powoduje, że staje się on zagrożony. Wyrównanie w złym jest konieczne, ale inaczej niż w dobrym.
Skrzywdzony czyni mniejsze zło niż to, które jego spotkało. Wówczas obydwoje partnerzy przestają być niewinni i stają się sobie równi, a ten, który pierwszy uczynił zło nie musi szukać zemsty, bo zło wyrównujące jest nieco mniejsze. Co jest pierwszym krokiem wyjścia z kryzysu pary? Przejście od wymiany w złym do wymiany w dobrym i pomnażaniu tego.
Partnerzy wychodząc z swych rodzin pochodzenia biorą ze sobą wzorce i modele, które były właściwe w ich rodzinach, ale niekoniecznie są właściwe w tworzonym związku. Wówczas partnerzy za cenę poczucia winy wobec sumienia rodziny muszą odrzucić te wzorce, by móc budować nową jakość właściwą dla ich związku. Tylko z taką rezygnacją para może wejść w ruch budowania.
Aby wejść w związek i go rozwijać partnerzy muszą zrezygnować z roli synka mamusi i córeczki tatusia, czyli zrezygnować z pierwszej kobiety jaką była mama i pierwszego mężczyzny jakim był tata. Tylko wtedy mogą stanąć w roli mężczyzny lub kobiety dla swego partnera. Pojawia się tu również problem pierwszeństwa tworzonego związku nad rodziną pochodzenia. Bez odejścia od rodziny pochodzenia i pełnego zwrócenia się do tego co przed nami i naszym partnerem, nie ma możliwości tworzenia głębokiej i trwałej więzi.
Najsilniejsze skutki dla relacji pary mają uwikłania partnerów w losy rodziny, również te zapomniane lub nieznane. Widać to często w sytuacjach konfliktowych, gdzie partnerzy nagle odgrywają wobec siebie minione sytuacje, które działy się w parach z ich rodu. I tak np. wnuczka w kłótni ze swoim partnerem, nagle wchodzi w stan szału i wściekłości, nieadekwatny emocjonalnie do zaistniałej sytuacji, padają dziwne zdania o nienawiści, pogardzie, pełne agresji i gróźb, które są wiernym odtworzeniem relacji dziadka oprawcy z babcią, relacji, której wnuczka nie mogła obserwować. Jej partner na te kilka minut staje się w jej oczach dziadkiem, a ona własną babcią. O skutkach takiego przesunięcia dla związku chyba nie trzeba pisać.
Praca z Ustawieniami Systemowymi pozwala spojrzeć jak się mają wzajemnie partnerzy w parze, kim rzeczywiście są lub czyje role odgrywają.
Pozwala również odpowiedzieć dlaczego moje związki " się nie udają" lub dlaczego ich zupełnie nie ma.
Czy jesteśmy gotowi spojrzeć na tę prawdę ?
A to już pytanie do każdego z nas osobno. Pytanie o odwagę i determinację zmiany, bo świadomość zawsze rozpoczyna ruch ku więcej, nie ma innego kierunku.
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/cjOGKLipaLw
Skrzywdzony czyni mniejsze zło niż to, które jego spotkało. Wówczas obydwoje partnerzy przestają być niewinni i stają się sobie równi, a ten, który pierwszy uczynił zło nie musi szukać zemsty, bo zło wyrównujące jest nieco mniejsze. Co jest pierwszym krokiem wyjścia z kryzysu pary? Przejście od wymiany w złym do wymiany w dobrym i pomnażaniu tego.
Partnerzy wychodząc z swych rodzin pochodzenia biorą ze sobą wzorce i modele, które były właściwe w ich rodzinach, ale niekoniecznie są właściwe w tworzonym związku. Wówczas partnerzy za cenę poczucia winy wobec sumienia rodziny muszą odrzucić te wzorce, by móc budować nową jakość właściwą dla ich związku. Tylko z taką rezygnacją para może wejść w ruch budowania.
Aby wejść w związek i go rozwijać partnerzy muszą zrezygnować z roli synka mamusi i córeczki tatusia, czyli zrezygnować z pierwszej kobiety jaką była mama i pierwszego mężczyzny jakim był tata. Tylko wtedy mogą stanąć w roli mężczyzny lub kobiety dla swego partnera. Pojawia się tu również problem pierwszeństwa tworzonego związku nad rodziną pochodzenia. Bez odejścia od rodziny pochodzenia i pełnego zwrócenia się do tego co przed nami i naszym partnerem, nie ma możliwości tworzenia głębokiej i trwałej więzi.
Najsilniejsze skutki dla relacji pary mają uwikłania partnerów w losy rodziny, również te zapomniane lub nieznane. Widać to często w sytuacjach konfliktowych, gdzie partnerzy nagle odgrywają wobec siebie minione sytuacje, które działy się w parach z ich rodu. I tak np. wnuczka w kłótni ze swoim partnerem, nagle wchodzi w stan szału i wściekłości, nieadekwatny emocjonalnie do zaistniałej sytuacji, padają dziwne zdania o nienawiści, pogardzie, pełne agresji i gróźb, które są wiernym odtworzeniem relacji dziadka oprawcy z babcią, relacji, której wnuczka nie mogła obserwować. Jej partner na te kilka minut staje się w jej oczach dziadkiem, a ona własną babcią. O skutkach takiego przesunięcia dla związku chyba nie trzeba pisać.
Praca z Ustawieniami Systemowymi pozwala spojrzeć jak się mają wzajemnie partnerzy w parze, kim rzeczywiście są lub czyje role odgrywają.
Pozwala również odpowiedzieć dlaczego moje związki " się nie udają" lub dlaczego ich zupełnie nie ma.
A to już pytanie do każdego z nas osobno. Pytanie o odwagę i determinację zmiany, bo świadomość zawsze rozpoczyna ruch ku więcej, nie ma innego kierunku.
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/cjOGKLipaLw