poniedziałek, 4 marca 2019

Czy ja mam klaustrofobię???? opis sesji indywidualnej







Wchodzi kobieta, około 40-tki.
Niewysoka o kobiecych kształtach, pierwszy widzę szeroki, cieply usmiech,
tuż za nim dynamikę ruchu przy wejściu:
silny ruch ku przodowi
zdecydowane, równe, mocne kroki,
jakby wystukiwała rytm: DZIAŁAM.
Siada otwarta z tym ciepłym uśmiechem, przez ułamek czuje jak
otacza mnie jej! energia opieki.
Nie czeka na pytanie, wyrzuca z siebie, na zatrzymanym oddechu:
A. - Mam ataki paniki w windzie...w innych miejscach też... Ostatnio  na urlopie, w Kijowie, w katakumbach...myślałam, że umrę...
JA - "...myślałam, że umrę.."
Patrzę w jej oczy powtarzając te słowa,
Jej twarz robi sie jakaś szara, przyprószona, wręcz brudna...
Oczy rozszerzają się...rysy twardnieją, twarz staje się męska...
Otoczone jesteśmy strachem, coraz większy ścisk,
coraz duszniej, węziej....
JA - ziemia, czuję ziemię miedzy zębami...
A. oddycha głośno, świszcząc, chwytając rozpaczliwie powietrze.
JA - ktoś sie czołga przeciska...mężczyzna...
A. - Dziadek pracował w kopalni!
Wyrzucone zdanie przepływa przeze mnie z drżeniem, drży przestrzeń pomiędzy nami.
Ustawiam figurkę Dziadka...kolejne figurki, które Pole pokazuje...
Jest mocno pochwycona, jest Tam...razem z Dziadkiem.
JA - ...coś tu się stało...był...
Wpada mi gwałtownie w słowo
A - WYPADEK! BYL WYPADEK...ja nic nie wiem...był wypadek... ja nic nie wiem...
Pochyla glowę, wciska w ramiona, przytłacza mnie jej wina, Dziadka wina...
Trwamy w tym.
JA - Powiedz wewnętrznie: ja taka sama jak Ty Dziadku...
Płacze, cicho, po męsku, bezsilnie
Czekam.
JA - Bardzo dbasz o swoich podwladnych?
A- Bardzo!
Prostuje się i rozpromienia.
A. - Jestem surowa...
JA - ...i ciepła
A. - Bo to Ludzie, przecież mają rodziny!
JA - Tamci też mieli...
Uśmiechamy się połączone Miłością do Nich wszystkich.

                  ------------------------


W korytarzu, z przepraszajacym uśmiechem wyjmuje telefon

A. - Wiesz ja pracuję do wieczora...
Rozmawia, ktoś czegoś nie dopatrzył...słyszę jak "gasi pożar"
Nie słyszałam jeszcze takiego ludzkiego głosu u szefa wobec pracownika, który narozrabiał...
Stanowczy i niebywale opiekuńczy.

                -------------------------

Któregoś dnia dzwoni:
Wiesz, nie boję się już w windzie...i palę świeczki dla Dziadka i dla Nich.



 Dziękuję A. za zaufanie i za zgodę na publikację.