poniedziałek, 4 marca 2019

Niepokój fragmenty sesji






Dzwoni E. Kobieta mocno racjonalna, widziałyśmy się na ostatnich warsztatach, gdzie pomimo oporu i deklaracji zdecydowała się
na bycie reprezentantem w Ustawieniach innych osób.
E. - Od dwóch dni czuję Niepokój nie do wytrzymania.Próbowałam go rozbić i nic...
Racjonalizuje:
E. - Może to z powodu pracy, zadziały się różne rzeczy, myślę o wypowiedzeniu...Miałam też wieści z domu...
JA - Wystarczy, poczujemy to na spotkaniu.
                                
Niepokój E. wyprzedza czas naszego spotkania o dwie godziny.
Gdy E. wchodzi narasta do stanu napięcia i niecierpliwości przestrzeni,
w której się spotykamy.
E. przychodzi prosto po pracy, prosi o chwilę na herbatę i zjedzenie kanapki.
Siedzę i patrzę, a ona pomiędzy kęsami wypuszcza słowa, które mają przynieść ulgę w napięciu. Nie przynoszą, widzę jej rozedrganie, 
emocje już się wylewają.
Nastał ich czas.
Siedzę spokojna nie słysząc co mówi. Pole już się otworzyło...
Czuję jego zniecierpliwienie...w tym oczekiwaniu, aż będziemy gotowe,
aż E. będzie gotowa.
Gdy siadamy bezpośrednio naprzeciw siebie nie ma już czasu na wprowadzającą medytację... Dzieje się. Obie zostajemy pochwycone w służbę jej Systemu Rodzinnego: E. W reprezentacji Taty ( Tata od dwóch lat jest śmiertelnie 
chory ), ja w reprezentacji  Mamy Taty.
JA - to nie jest twój niepokój lecz Taty...i jego bezradność...
E. mocno reaguje ciałem na słowo bezradność.
Po tym słowie "twarz Taty" młodnieje, jakby cofał się w czasie...
Patrzy na swoją Mamę uporczywie z oczekiwaniem, wręcz błaganiem...
JA( w reprezentacji Mamy Taty) - Synku, mój kochany synku,
jestem przy tobie.
Nie bój się...
Gdy przyjdzie czas poprowadzę cię...
Pójdziemy razem, jak dawniej,
Ja twoja Mama ty mój synek...

Fala miłości przelewa się pomiędzy E. w reprezentacji Taty, a mną w reprezentacji Mamy Taty... Płynie, a my siedzimy w milczeniu, w pełni oddane osobom, które reprezentujemy...

                                             
Po sesji proszę E. by w najbliższej rozmowie telefonicznej z Tatą powspominała Babcię.
                                              
Po wyjściu E. długo pozostaję w ciszy i już jako ja matka, rozmyślam o sile Matczynej Miłości, której nie zatrzymuje śmierć, która wita nas na tym 
świecie w chwili narodzin i podąża opiekuńczo z nami, gdy przychodzi
czas naszego przejścia w ŚMIERĆ. 







Dziękuję E. za zaufanie i zgodę na publikację.