piątek, 15 marca 2019

SAMOTNOŚĆ ... i deficyty.🔊






Gdzie się zaczyna ta dziwna, bolesna, głęboka samotność, która rozlewa się 
tęskną pustką aż do kości, która niczym przepaść bez dna wciąga nas głębiej i głębiej, bez szansy ukojenia? Która dotyka i tych żyjących w związkach i singli, tych spełnionych i tych mocujących się z życiem..., która powoduje, że tkwimy w związkach choć miłość dawno umarła, że zabiegamy o każdy okruchy uwagi od świata, że już nie mamy siły ale jeszcze wydusimy z siebie złudzenie "a może on, ona się zmieni, może mnie pokocha, tak jak kiedyś, tak naprawdę"...CZYM JEST TO "NAPRAWDĘ "?
Po kolejnej sesji, widzę ile jesteśmy gotowi oddać, wycierpiec, jak wchodzimy w amok obwiniania siebie, byleby nie stracić tego czego i tak nie mamy. Zatrzymujemy się w ruchu naszego Życia, a ono przepływa poza nami, ze wszystkim co dla nas ma, realizacją zawodową, relacjami z ludźmi, budowaniem rodziny. Decyzja o odejściu, zmianie staje się granicą nie do przejścia. Czasem w krótkotrwałym przypływie mocy robimy krok do przodu, wyprowadzamy się od toksycznego partnera, kładziemy wypowiedzenie na biurku szefa. Gdy pytam klientów jakie emocje czuli, co im towarzyszyło po podjęciu działania, słyszę ulgę, spokój, lekkość, wolność, siłę.
I tak się dzieje, gdy podejmiemy działanie uwalniające, które intuicja 
sygnalizowała nam już o dłuższego czasu, dołączało ciało chorując, tracąc siły i chęć życia. Ten akt odwagi nie pozostaje niezauważony. Bardzo szybko go sabotujemy, pojawia się lęk, zwątpienie, racjonalizacja, w której padają oskarżycielskie slowa skierowane do siebie samego: o braku odpowiedzialności , o winie, o tym, że nie damy rady, że to co mieliśmy nie było takie złe. Czasem ten stan staje się tak trudny do zniesienia, że gwałtownie próbujemy się cofnąć. Cofanie jest prawdziwie destrukcyjnym działaniem. Wracamy w starą koleinę, przegrani, słabi z pogardą do siebie. Dużo czasu musi minąć byśmy na nowo uzbierali siłę do podjęcia zmiany. Przy kolejnym i kolejnym razie schemat się powtarza, a my tracimy resztki wiary i szacunku do siebie. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak nam trudno pozwolić sobie na własne życie? Tak długo jak długo będziemy funkcjonować i kontaktować się ze światem przez pryzmat naszych deficytów emocjonalnych, towarzyszyć nam będzie niemożność w rzeczywistej ocenie sytuacji i jej zmianie na nową, zdrową . Gdzie i kiedy powstają nasze deficyty? Zazwyczaj bardzo wcześnie, nawet już w życiu płodowym. Jak wiele jest sytuacji, gdy zaskoczeni ciążą rodzice rozważają jej usunięcie? Płód otrzymuje wówczas informację "nie chcemy cię"," nie akcptujemy cię ", na tym etapie pojawia się lęk najbardziej pierwotny, lęk o życie. Dziecko, które się rodzi po takim przejściu, rodzi się z pamięcią tych przeżyć w ciele. Będzie mu towarzyszył tamten lęk, odzywające się w różnych sytuacjach życiowych poczucie paraliżującej bezradności, czasem nieuświadomiony strach przed mamą, który nie pozwoli wziąć od niej miłości, nadmiernośc w zasługiwaniu na życie, tak jakby otrzymało się to życie na kredyt, czasem uczucie " nie życia" i separacji, jakby życie przepływało za szybą. Oczywiście nasilenie tych emocji i ich negatywna moc sprawcza będą najskuteczniej atakowały w trudnych, kryzysowych momentach życia. Ponieważ przy przy naszej mamie zaczyna się wszystko, to tam rodzi się poczucie bycia kochanym, ważnym, kompletnym, bezpiecznym. Jeśli mamy nie było w okresie wczesnodziecięcym, umarła, odeszła, była w szpitalu, lub dziecko było w szpitalu, była ciężko chora, również pschicznie, lub z jakiś innych powodów nie była w pełni obecną dla dziecka, następuje przerwanie pierwotnego nurtu miłości. Z kosekwencjami zmagamy się we wszystkich przestrzeniach życiowych: w relacjach partnerskich, każdy partner nas za mało kocha, jesteśmy nienasyceni w oczekiwaniach, nie umiemy się zbliżyć do drugiego człowieka, paraliżuje nas lęk przed porzuceniem, samotnością nie wierzymy, że miłość się może udać, bo przecież ta pierwsza się "nie udała", mamy problem z miłością do naszych dzieci, jakby coś ją blokowało, jakby nie mogła w pełni popłynąć, trudno nam stanąć w energii kobiecej, podobnie w życiu zawodowm - nie płynie, często mamy uczucie utknięcia, niemocy.
Jeśli w życiu dziecka zabrakło ojca, umarł, odszedł, dużo pracował, był niezany, dziecko urodziło się na skutek gwałtu, również powstaje głęboki deficyt jego braku. Jak pokazują ustawienia systemowe często ujawniający się za pomocą uzależnienia, lub permanentnym problemem z utrzymaniem sukcesu, w relacjach partnerskich zamiast w roli partnerki, stajemy w roli córki, a partner zostaje niejako przymuszony do roli ojca, co na dłuższą metę nie może się udać. Partner nie udźwignie roli rodzica.Nie da takiej jakości miłości, którą dają jedynie rodzice.
Jak pracować ze swoimi deficytami? Proces zmian i ich uwalniania rozpoczyna się od zobaczenia niepokojących, powtarzających się schematów w naszym życiu, od uświadomienia sobie ich domniemanych przyczyn, w ustawieniach możemy je potwierdzić lub ujrzeć przyczyny rzeczywiste, możemy przeżyć na nowo sytuacje, w których powstały i uwolnić ciążące wzorce, możemy wrócić w ramiona mamy i taty, dosłownie na poziomie ciała dzięki reprezentantom naszych rodziców, również za pomocą metody Mocnego Trzymania wg. Jiriny Prekop, którego sesje prowadzi między innymi terapeutka Anna Choińska w Instytucie na rzecz Pojednania w Rodzinie. Nie ma znaczenia czy nasi rodzice żyją, czy mieliśmy z nimi jako dzieci bardzo trudne przeżycia, czy utrzymujemy z nimi kontakt, proces przywrócenia przepływu pierwotnej miłości jeśli jesteśmy na niego gotowi i otwarci przebiega niezależnie od rzeczywistych relacji z rodzicami. Daje nam dostęp do pierwotnej siły życiowej, która zasila nas wg zasady: Życie płynie od najstarszych pokoleń, poprzez kolejne generacje, do rodziców i od nich do nas, nie da się pominąć żadnego ogniwa bez uszczerbku dla naszego osobistego życia, szczęścia i zdrowia pschicznego. Na końcu procesu, kończy się nasza samotność, przychodzi siła wolnych i zdrowych decyzji życiowych.



WERSJA DO SŁUCHANIA 
https://youtu.be/D1pOzjt1YGE








rys.Beata Chojnik-Konopa