wtorek, 28 stycznia 2020
Gdzie mnie można znaleźć?
Kochani❤️, z powodu ścisku czasowego moja bieżąca aktywność przeniosła się na stronę Ustawienia Systemowe Beata Chojnik-Konopa :
https://www.facebook.com/104644337587986
oraz na Instagram, ustawienia_systemowe_bck:
https://instagram.com/ustawienia_systemowe_bck?igshid=1rt9mx5t78ob9
Tam też znajdziecie aktualne termin warsztatów i sesji indywidualnych oraz koszt.
Zapraszam🙂❤️
środa, 4 września 2019
Ustawienia Systemowe w odniesieniu do znanych metod terapeutycznych cz. I
Tekst ten powstał w całości, w oparciu o rozdziały z książki Damiana Janusa
" Ustawienia systemowe czyli przełom w psychoterapii i wiedzy o człowieku." i ma charakter odtwórczy.
Z wdzięcznością przyjmuję wiedzę i doświadczenie autora, zamieniając je na moją naukę. Autor rzetelnie i naukowo pokazuje, iż ustawienia systemowe nie wzięły się znikąd, wręcz przeciwnie stanowią kolejny logiczny etap w rozwoju dotąd praktykowanych metod terapeutycznych. Wiedza i doświadczenie Damiana Janusa odpierają nieuzasadnione, wynikające najprawdopodobniej, z nieznajomości metody i lęku przed jej zaskakującą skutecznością, ataki takich osób jak chociażby psycholog Tomasz Witkowski. Damian Janus z wykształcenia jest psychologiem, filozofem, religioznacą. Pracuje jako wykładowca i psychoterapeuta, również metodą ustawień systemowych. Wśród zwolenników i praktyków ustawień systemowych jest wiele osób z dyplomem psychologa.
" Ustawienia systemowe odkryły siłę czynników nieświadomych i niezależnych od nas, ale ukazały też wielki zakres naszej sprawczości. Ma to znaczenie w kontekście wyzwalania się z urazów dzieciństwa, rezygnacji z tendencji samobójczych, wzięcia odpowiedzialności za własne życie, pojednania z rodzicami i odzyskania poczucia mocy życiowej. Przyjęcie życia i siły, która do nas płynie, zależy od nas. Nie jesteśmy tak zdeterminowani, naznaczeni i zależni od okoliczności, jak sądzilismy dotąd."D. Janus
Ustawienia systemowe są powiązane z innymi metodami terapeutycznymi:
-genetycznie
-podobieństwami i zbieżnościami w ujmowaniu problemu i pracy z nim.
Autor prowadzi nas czytelnie i klarownie zaczynając od psychodramy, którą stworzył i praktykowal psychiatra Jakub Morno w latach dwudziestych, a kontynuował Tian Dayton. Świat wewnętrznej psychiki zostaje w psychodramie wydobyty w przestrzeń świata zewnętrznego. Zaangażowanie ciała umożliwia poszerzenie percepcji i skontaktowanie się z problemem na głębszym poziomie uczuć i relacji. Dayton wskazuje, iż człowiek w chwili urodzenia staje się częścią atomu społecznego i zostaje objęty siecią kontaktów interpersonalnych ( w rodzinie i otoczeniu ). Ustawienia pokazują, iż już od momentu poczęcia stajemy się częścią tegoż atomu.
Moreno podkreślał wielokrotnie sprawdzoną obiektywność procesu zachodzącego w psychodramie, określanego przez niego teleprocesem, czyli rodzajem intuicyjnej, empatycznej, czy telepatycznej więzi pomiędzy ludźmi, wydarzającej się w rzeczywistości współdzielonej. Rzeczywistość współdzielona wynika z impulsu człowieka, którym jest jego pierwotny, mający korzenie w sytuacji dziecka doświadczającego siebie i otoczenia jako jedności, głód zjednoczenia ze światem. Owa intucyjna, empatyczna, telepatyczna więź pomiędzy ludźmi pokazuje się w jakości pracy reprezentantów w ustawieniach, a także zawiera się w porządkach, które określają system rodzinny. Moreno postrzegał człowieka w trzech wymiarach: osobistym, społecznym i kosmicznym, podobnie jak ustawienia systemowe.
Kolejnym obszarem połączeń i genezy ustawień systemowych jest terapia rodzin z wyszczególnieniem terapii opartej na doświadczeniu, komunikacyjnej terapii rodzin, terapii systemowej ( szkoły strukturalnej, strategicznej, mediolańskiej, metody transgeneracyjnej ) czy podejścia narracyjnego.
Psychoterapeutka Virginia Satir pracująca z pacjentami chorymi na schizofrenię zaobserwowała, iż człowiek stanowi nieseparowalny element kontekstu rodziny, a jego leczenie przebiega pozytywnie, gdy uwzględnia się cały kontekst rodzinny.
Salvador Minuchin twórca terapii strukturalnej określił umiejscowienie patologii, która może znajdować się wewnątrz pacjenta, albo w jego kontekście społecznym lub w sprzężeniu zwrotnym pomiędzy pacjentem, a jego kontekstem społecznym. Tym samym umysł jednostki jawi się jako element systemu, na czym bazują ustawienia systemowe.
Psychiatra Don D. Jackson pierwy zaobserwował, iż interreakcje w systemie rodzinnym zachodzą wg stałych wzorców. Jego stwierdzenie, że wzajemne zachowania członków rodziny zdeterminowany są wewnętrznymi regułami i powtarzającymi się sekwencjami behawioralnymi, a nie cechami osobowości czy pragnieniami członków rodziny są pierwszym krokiem do sformułowania hellingerowskich porządków systemowych. Dynamiki systemów rodzinnych,
czyli to co zachodzi na głębszym, dotyczącym procesu poziomie, mają silniejsze oddziaływanie niż zachowania i komunikaty jawne. Wystarczy, iż porządki w pokoleniu rodziców są zaburzone, ich dzieci odczują wyraźny wpływ i konsekwencje tych zaburzeń nawet jeśli rodzice będą że świadomym zaangażowaniem realizowali model dobrych rodziców. I tak jedność pary rodzicielskiej góruje nad behawioralnymi jakościami. D. Janus podaje tu przykład podobieństwa w ustawieniach, w których widocznym jest natychmiastowe uspokojenie dziecka, gdy matka wyraża swój szacunek ojcu.
Terapia systemowa kładzie nacisk na prawa, porządki i struktury w danym systemie, a mniej istotnymi czyni emocje, osądy, czy zachowania. Również w metodzie ustawień systemowych porządki regulują funkcjonowanie jednostki w systemie rodzinnym, ponadto dotyczą one wszystkich , pozostałych ludzki systemów ( zawodowych, społecznych ).
W ustawieniach systemowych miłość w obrębie systemu rodzinnego ma zasadnicze i wielowymiarowe działanie. Cytowany przez D.Janusa terapeuta terapii grupy rodzinnej John Elderkin Bell pisze:
" Ta więź ma charakter nie tylko biologiczny; opiera się na długiej historii procesu grupowego, nawet jeśli grupa jest zaburzona. Grupa ma znaczenie, rodzaj reprezentacji w umyśle jednostki, to sprawia, że jednostka chce pozostać jej członkiem. Po wyjściu na jaw nieprzyjemnych prawd ukazują się miłość i szacunek. Jeśli to co nieprzyjemne, nie jest wyrażone , miłość jest również ukryta. Ujawnienie intensywności destrukcyjnych sił w rodzinie wydaje się niezbędnym krokiem w kierunku odkrycia siły więzi , które łączą rodzinę."
Psychiatra Murray Bowen zauważył, że w rodzinie jesteśmy pod jednoczesnym wpływem sił przyciągania i odpychania, bliskości i dystansu, symbiozy i autonomii, a zadaniem człowieka jest zrównoważenie tych procesów tak, aby być zdolnym do pozostawania w zażyłych relacjach z członkami rodu i jednocześnie zachować samostanowienie i niezależność. Ten aspekt w ustawieniach systemowych zawiera się w procesie przyjęcia rodziców i innych osób w systemie rodzinnym. Tylko taki proces gwarantuje pełną autonomię jednostki, nigdy nie uda się jej osiągnąć odrzucając kogokolwiek z rodziny.
Wspomniana już wcześniej V. Satir kładła nacisk na konieczność uznania poprzednich partnerów i dzieci w rodzinach mieszanych, którzy na skutek niewidzialny powiązań również należą do systemu rodzinnego, jeśli ich obecność nie zostaje zaakceptowana w teraźniejszej relacji, " duch" nieobecnego pozostaje i ma destrukcyjny wpływ na obecny stan rodziny. Ustawienia w tym wypadku posługują się terminem " wykluczenie".
Kolejnym fundamentem zdrowego funkcjonowania rodu jest hierarchia, czyli ci którzy pojawili się w rodzie wcześniej mają większe przywileje i obowiązki niż ci którzy przyszli później. Hierarchiczne zorganizowanie rodzin podkreśla S.Minuchin twórca terapi strukturalnej. W rodzinach z problemami istnieje niejasność co do hierarchii oraz nadmierne przejmowanie lub zrzucanie z siebie odpowiedzialności, które w ustawieniach systemowych widoczne jest np.w dynamice " ja za ciebie ", szczególnie destrukcyjne w odsłonie dziecko za rodzica lub w parentyfikacji czyli odwróceniu hierarchii opieki w rodzinie.
Ważną techniką terapii rodzin jest odgrywanie ról " Każdy jest w stanie ( i wiem to nie pytając nigdy o nic nikogo) doświadczyć uczuć kogoś innego i je przedstawić ." V. Satir, w ustawieniach systemowych czynią to reprezentanci. Psycholog David Kantor opracował technikę rzeźby czyli terapeutycznej pracy w przestrzeni. Rzeźba jest dynamicznym, aktywnym, nieliniowym procesem, który ukazuje związki w przestrzeni i czasie tak, aby zdarzenia lub postawy mogły być postrzegane i doświadczalne jednocześnie" Duhl, współpracownik Kantora.
Satir oraz psychologowie Richard Bandler i John Grinder twierdzą, iż rzeźba jest
" jedną z najefektywniejszych technik dających wgląd w proces". Początek ustawień systemowych ma bezpośredni związek z techniką rzeźby. Oprócz techniki rzeźby Sharon Wegscheider-Cruse-teapeutka, pracowała techniką zw. portretem rodzinnym, a Satir techniką rekonstrukcji rodziny. Związki pomiędzy tymi wcześniejszymi technikami terapeutycznymii, a techniką ustawień systemowych są jednoznaczne.
W pracy terapeutów rodzinnych Murray, Bowena, Jamesa Framo, Carla Whitakera, Helma Stierlina, Marii Selvini-Plazzoli pojawia się transgeneracyjne kształtowanie zachowań i problemów, podobnie jak w wypadku Hellingera.
" Nie wierzę już w jednostki. Wydają się jedynie fragmentem rodziny " pisał Whitaker, Framo twierdził, iż w rodzinie są replikowane i odgrywane konflikty intrapsychiczne członków wcześniejszych generacji, Wegscheide-Cruse uważał, że następnemu pokoleniu mogą być przekazywane wzorce ról rodzicielskich, uzależnienia, sekrety rodzinne i wstyd. Selvini-Plazzoli podobnie jak Bowen podkreśla wpływ trzech generacji na tworzenie się zachowań psychotycznych.
Perspektywa trzech-czterech pokoleń przyjmowana jest również przez ustawienia systemowe, choć praktyka pokazuje, że źródło niektórych zachowań lokuje się jeszcze w pokoleniach wcześniejszych. W ustawieniach nie jest koniecznym dookreślenie, w którym z dalszych pokoleń miało miejsce dane zachowanie, wystarczy wydobycie go na zewnątrz w trakcie procesu ustawieniowego.
W technice rekonstrukcji rodziny symbolicznie zwraca się wcześniejszym generacjom to dziedzictwo, z którym nie chcemy żyć i przekazywać dalej.
Praktycznie wygląda to tak, iż osoby grające zmarłych "ożywają", wstają z podłogi, a osoba, której dotyczy praca może się z nimi pożegnać lub wyrazić emocje. Zjawisko możliwości " kontaktu" ze zmarłymi pojawia się również na ustawieniach.
D. Janus wskazuje, że tradycyjna terapia może trwać nawet kilka lat i raczej nie zdarzają się w niej " cudowne " i nagłe przemiany. Natomiast Wegscheide-Cruse podkreśla, że rekonstrukcja rodziny to przeżycie psychofizyczne na tyle silne, że gwałtowne zwroty terapeutyczne są czymś naturalnym, podobnie jak w pracy z ustawieniami systemowymi. Terapeuci szkoły mediolańskiej obserwują, iż odkrycie i zmiana " podstawowej zasady " ( w ustawieniach " uwikłanie " ) w systemie rodowym skutkuje szybkim zanikiem patologicznego zachowania. Siła i szybkość zmiany potwierdzają systemowe zalożenia, że źródło problemu ma charakter zewnętrzny w stosunku do osoby odczuwającej problem. Dlatego zmiana w obrębie systemu przynosi radykalną poprawę. Jednocześnie chodzi o przemianę osobistą i własną odpowiedzialność.
" Taki postulat z pewnością realizują ustawienia systemowe. Uczą one bardziej wyrozumiałego spojrzenia na innych ludzi poprzez akceptację i przyjęcie członków własnego rodu. Przyjęcie ojca i matki, niezależnie od tego, jacy byli, jest głęboko ludzkim, duchowym gestem, który zmienia sposób istnienia człowieka. Wyzbycie się infantylnych oczekiwań, oskarżeń, spojrzenie z szerszej, transgeneracyjnej perspektywy ma siłę przemienienia osobowości w kierunku większej dojrzałości i odpowiedzialności za siebie". D. Janus
niedziela, 16 czerwca 2019
28.09 Warsztat Ustawień Systemowych wg Berta Hellingera
28.09.2019 ( sobota ) spotkamy się warsztacie Ustawień Systemowych wg Berta Hellingera, kolejnym w cyklu warsztatów
" Droga powstaje, gdy idziesz "
Warsztat 28.09.2019 rozpoczyna się o godz. 10 i będzie trwał planowo do godz.18, z przerwą na posiłek. Zapewniam zimne i gorące napoje, słone i słodkie przekąski.
ZGŁOSZENIA PRZYJMUJĘ DROGĄ MAILOWĄ LUB TELEFONICZNIE LUB SMSEM.
Poznań, tuż koło AVENIDY.
kupojednaniu@gmail.com
Tel. 512 029 140
Koszt warsztatu 150 pln, płatne na warsztacie
niedziela, 26 maja 2019
Związek 🔊
Ma być na całe życie, bo przecież go "zawiązujemy" i dociągamy supeł ciasno
z głębokim "uff" i "no!zrobione", a teraz możemy spać spokojnie i śpimy, czasem
ze starym"no!"dociskamy supeł nadal we śnie. I nie widzimy, że partner się dusi, że wyłażą mu oczy z orbit, że łapie resztą sił powietrze jak ryba wyciągnięta z wody. Pokazujemy światu to nasze idealne stadło, obnosimy je z dumą jak trofeum, jak dowód, że my potrafimy, że jesteśmy lepsi bo umiemy stworzyć taki trwały związek.
Wychowani na bajkach i filmach o idealnej miłości wrzucamy od czasu do czasu
społecznie popularne formuły do naszego gniazdka: przyniesiemy kwiaty,
przygotujemy niespodziankę urodzinową, nawet! łaskawie zgodzimy się na jego
samodzielne wyjście na spotkanie z dawną partnerką, niech ma! Aż któregoś pięknego dnia idylla zaczyna śmierdzieć, po wydawałoby się niewinnej sprzeczce partner z trzaskiem opuszcza bajkowe gniazdko, nie odpowiada na smsy, a nawe o zgrozo! zmienia numer telefonu. Miotamy się pomiędzy wściekłością i chęcią ukarania"chama" żeby poczuł co miał i co stracił. Czasem przy kolejnym romantycznym filmie ryczymy jak bóbr, przypominając sobie jak całował i jaki był opiekuńczy. Po czasie poznajemy nową osobę tę "na całe życie" i somnabuliczny taniec rozpoczyna się na nowo.
DLACZEGO?
Gdy spotka się dwoje ludzi i porwani fazą motyli w brzuchu rzucają się w odmęt miłości zapominają kim są. A są np. w biologicznym okresie prokreacji, którego siła przyćmi wszystkie inne elementy, naturalnie do czasu rozmnożenia, albo są ludźmi po przejściach, poranieni, a ich przeżycia zrobiły z nich niepewnych, o zaniżonym poczuciu wartości ludzi, albo pochodzą z rodzin gdzie żaden związek się nie ostał, albo nie mieli mamy, taty lub obydwojga rodziców, albo rodzina była dysfunkcyjna z alkoholem, brakiem miłości, nadużyciami seksualnymi.
Więc gdy się zakochujemy warto zadać sobie pytanie kim jestem?
Pomiędzy jednym, a drugim motylem spojrzeć co oprócz tej tzw. chemii nami powoduje, słuchając opowieści o życiu naszego nowego partnera poznać i określić co nim powoduje. To pierwszy krok do rzeczywistej miłości.
samodzielne wyjście na spotkanie z dawną partnerką, niech ma! Aż któregoś pięknego dnia idylla zaczyna śmierdzieć, po wydawałoby się niewinnej sprzeczce partner z trzaskiem opuszcza bajkowe gniazdko, nie odpowiada na smsy, a nawe o zgrozo! zmienia numer telefonu. Miotamy się pomiędzy wściekłością i chęcią ukarania"chama" żeby poczuł co miał i co stracił. Czasem przy kolejnym romantycznym filmie ryczymy jak bóbr, przypominając sobie jak całował i jaki był opiekuńczy. Po czasie poznajemy nową osobę tę "na całe życie" i somnabuliczny taniec rozpoczyna się na nowo.
DLACZEGO?
Gdy spotka się dwoje ludzi i porwani fazą motyli w brzuchu rzucają się w odmęt miłości zapominają kim są. A są np. w biologicznym okresie prokreacji, którego siła przyćmi wszystkie inne elementy, naturalnie do czasu rozmnożenia, albo są ludźmi po przejściach, poranieni, a ich przeżycia zrobiły z nich niepewnych, o zaniżonym poczuciu wartości ludzi, albo pochodzą z rodzin gdzie żaden związek się nie ostał, albo nie mieli mamy, taty lub obydwojga rodziców, albo rodzina była dysfunkcyjna z alkoholem, brakiem miłości, nadużyciami seksualnymi.
Więc gdy się zakochujemy warto zadać sobie pytanie kim jestem?
Pomiędzy jednym, a drugim motylem spojrzeć co oprócz tej tzw. chemii nami powoduje, słuchając opowieści o życiu naszego nowego partnera poznać i określić co nim powoduje. To pierwszy krok do rzeczywistej miłości.
" Relacje pomiędzy osobami udają się wtedy,
gdy każdy może być taki jaki jest, a nie taki jak ktoś by sobie tego życzył."
Bert Hellinger
Naukę słuchania w parze najlepiej zacząć od pierwszego spokania, gdy przestrzeń naszej relacji jest jeszcze czysta, nie zakiełkowały żadne żale, rozczarowania.
Jedna ze znanych mi par rozpoczęła swoje pierwsze spotkanie od słów: " Jestem chory na stwardnienie rozsiane ", druga osoba " Moja rodzina nie zna prawdy o mnie i nie chcę tego jeszcze zmieniać "
Po tych zdaniach oczywiście jak wszyscy popłynęli ścieżką namiętności i zauroczenia, ale ten nietypowy początek pozwolił im rozpocząć szczere pokazywanie partnerowi siebie. Bez nakładania masek, nie popadli w budowanie baśni: Żyli długo i szczęśliwie.
W ujęciu hellingerowskim panują określone porządki pomiędzy partnerami. Hellinger określił je dla relacji Kobieta - Mężczyzna, ale sądzę, że ich struktura pokazuje się również w relacjach nieheteronormatywnych.
Przytoczę tylko część tych porządków wraz ze skutkami ich łamania, obszernej informacji można szukać w książce Berta Hellingera " Miłość Ducha czym jest i jak osiąga spełnienie".
I tak porządek miłości pomiędzy partnerami opiera się na wzajemnej wymianie.
Wymiana ta musi odbywać się na zasadzie równowagi dawania i brania. Każdy z partnerów daje tylko to co posiada ( jako kobieta lub jako mężczyzna) i bierze to czego potrzebuje ( jako kobieta lub jako mężczyzna).
A co się dzieje jeśli partner szuka u drugiego miłości bezwarunkowej? Kim wówczas jest ten co szuka, a kim staje się ten, do którego żądanie miłości bezwarunkowej jest kierowane? Obydwoje nie stoją w swoich rolach, przenoszą do relacji partnerskiej porządek miłości pomiędzy rodzicami i dziećmi, który w żaden sposób nie jest w stanie budować trwałego związku partnerskiego.
W niefrasobliwie uważanym za romantyczny przejaw miłości zdaniu:
NIE MOGĘ BEZ CIEBIE ŻYĆ kryje się alarmujący komunikat: WIDZĘ W TOBIE MAMĘ LUB TATĘ I PATRZĘ NA CIEBIE JAK DZIECKO NA RODZICÓW. I OCZEKUJĘ OD CIEBIE TEGO CZEGO DZIECKO OCZEKUJE OD RODZICÓW. W takiej sytuacji porządek wymiany nie ma szans bytu. Partner - DZIECKO chce tylko brać i to w sposób nienasycony ( bo nasycenie może nastąpić jedynie przy mamie i tacie ), z kolei Partner - RODZIC zostaje przymuszony do nieustającego dawania, a im więcej daje tym bardziej czuje i słyszy MAŁO, JESZCZE. Ten schemat pułapka wcale nie jest przypisany jedynie do związków z dużą różnicą wieku, jego występowanie możemy odnaleźć w fazach wielu zrównanych wiekowo związków, a nawet w ich fundamentalnych strukturach. Jaka jest konsekwencja przeniesienia ról rodzic-dziecko w przestrzeń relacji partnerskich i trwanie w tej zamianie? Tylko jedna - rozpad związku. Partner - DZIECKO nie może zaspokoić swych potrzeb, rośnie napięcie, rozczarowanie, złość na Partnera -RODZICA i próba, a nawet konieczność szukania dalej. Bywa też choć rzadziej, że Partner - RODZIC nie wytrzymuje presji i oczekiwań i odchodzi. Rzadziej, gdyż taki związek trwając w czasie nabiera znamion toksyczności, Partner - DZIECKO bywa uroczy jak dziecko, spontaniczny jak dziecko, wściekły jak dziecko, rozżalony jak dziecko, nie można się z nim nudzić, tym samym zmusza drugiego do uczestniczenia w tej huśtawce i krok po kroku do zagubienia przez niego zdrowej oceny sytuacji.
gdy każdy może być taki jaki jest, a nie taki jak ktoś by sobie tego życzył."
Bert Hellinger
Naukę słuchania w parze najlepiej zacząć od pierwszego spokania, gdy przestrzeń naszej relacji jest jeszcze czysta, nie zakiełkowały żadne żale, rozczarowania.
Jedna ze znanych mi par rozpoczęła swoje pierwsze spotkanie od słów: " Jestem chory na stwardnienie rozsiane ", druga osoba " Moja rodzina nie zna prawdy o mnie i nie chcę tego jeszcze zmieniać "
Po tych zdaniach oczywiście jak wszyscy popłynęli ścieżką namiętności i zauroczenia, ale ten nietypowy początek pozwolił im rozpocząć szczere pokazywanie partnerowi siebie. Bez nakładania masek, nie popadli w budowanie baśni: Żyli długo i szczęśliwie.
W ujęciu hellingerowskim panują określone porządki pomiędzy partnerami. Hellinger określił je dla relacji Kobieta - Mężczyzna, ale sądzę, że ich struktura pokazuje się również w relacjach nieheteronormatywnych.
Przytoczę tylko część tych porządków wraz ze skutkami ich łamania, obszernej informacji można szukać w książce Berta Hellingera " Miłość Ducha czym jest i jak osiąga spełnienie".
I tak porządek miłości pomiędzy partnerami opiera się na wzajemnej wymianie.
Wymiana ta musi odbywać się na zasadzie równowagi dawania i brania. Każdy z partnerów daje tylko to co posiada ( jako kobieta lub jako mężczyzna) i bierze to czego potrzebuje ( jako kobieta lub jako mężczyzna).
A co się dzieje jeśli partner szuka u drugiego miłości bezwarunkowej? Kim wówczas jest ten co szuka, a kim staje się ten, do którego żądanie miłości bezwarunkowej jest kierowane? Obydwoje nie stoją w swoich rolach, przenoszą do relacji partnerskiej porządek miłości pomiędzy rodzicami i dziećmi, który w żaden sposób nie jest w stanie budować trwałego związku partnerskiego.
W niefrasobliwie uważanym za romantyczny przejaw miłości zdaniu:
NIE MOGĘ BEZ CIEBIE ŻYĆ kryje się alarmujący komunikat: WIDZĘ W TOBIE MAMĘ LUB TATĘ I PATRZĘ NA CIEBIE JAK DZIECKO NA RODZICÓW. I OCZEKUJĘ OD CIEBIE TEGO CZEGO DZIECKO OCZEKUJE OD RODZICÓW. W takiej sytuacji porządek wymiany nie ma szans bytu. Partner - DZIECKO chce tylko brać i to w sposób nienasycony ( bo nasycenie może nastąpić jedynie przy mamie i tacie ), z kolei Partner - RODZIC zostaje przymuszony do nieustającego dawania, a im więcej daje tym bardziej czuje i słyszy MAŁO, JESZCZE. Ten schemat pułapka wcale nie jest przypisany jedynie do związków z dużą różnicą wieku, jego występowanie możemy odnaleźć w fazach wielu zrównanych wiekowo związków, a nawet w ich fundamentalnych strukturach. Jaka jest konsekwencja przeniesienia ról rodzic-dziecko w przestrzeń relacji partnerskich i trwanie w tej zamianie? Tylko jedna - rozpad związku. Partner - DZIECKO nie może zaspokoić swych potrzeb, rośnie napięcie, rozczarowanie, złość na Partnera -RODZICA i próba, a nawet konieczność szukania dalej. Bywa też choć rzadziej, że Partner - RODZIC nie wytrzymuje presji i oczekiwań i odchodzi. Rzadziej, gdyż taki związek trwając w czasie nabiera znamion toksyczności, Partner - DZIECKO bywa uroczy jak dziecko, spontaniczny jak dziecko, wściekły jak dziecko, rozżalony jak dziecko, nie można się z nim nudzić, tym samym zmusza drugiego do uczestniczenia w tej huśtawce i krok po kroku do zagubienia przez niego zdrowej oceny sytuacji.
Nie dochodzi też do wyrównania, które dotyczy zarówno w dawaniu sobie wzajemnie dobra jak i zła. Jeśli jeden z partnerów daje coś dobrego drugiemu, ten bardzo szybko czuje potrzebę by to wyrównać, również dając coś dobrego, odrobinę więcej. Ten piękny ruch powoduje ciągły przepływ w związku i jego wzrastanie. Zasada wyrównania dotyczy również zła. Jeśli jeden z partnerów zrobił drugiemu coś złego, a ten, któremu wyrządzono zło wzbrania się przed wyrównaniem, ustawia się w roli ofiary, która jest zbyt dobra by czynić zło, hamuje wymianę w związku i powoduje, że staje się on zagrożony. Wyrównanie w złym jest konieczne, ale inaczej niż w dobrym.
Skrzywdzony czyni mniejsze zło niż to, które jego spotkało. Wówczas obydwoje partnerzy przestają być niewinni i stają się sobie równi, a ten, który pierwszy uczynił zło nie musi szukać zemsty, bo zło wyrównujące jest nieco mniejsze. Co jest pierwszym krokiem wyjścia z kryzysu pary? Przejście od wymiany w złym do wymiany w dobrym i pomnażaniu tego.
Partnerzy wychodząc z swych rodzin pochodzenia biorą ze sobą wzorce i modele, które były właściwe w ich rodzinach, ale niekoniecznie są właściwe w tworzonym związku. Wówczas partnerzy za cenę poczucia winy wobec sumienia rodziny muszą odrzucić te wzorce, by móc budować nową jakość właściwą dla ich związku. Tylko z taką rezygnacją para może wejść w ruch budowania.
Aby wejść w związek i go rozwijać partnerzy muszą zrezygnować z roli synka mamusi i córeczki tatusia, czyli zrezygnować z pierwszej kobiety jaką była mama i pierwszego mężczyzny jakim był tata. Tylko wtedy mogą stanąć w roli mężczyzny lub kobiety dla swego partnera. Pojawia się tu również problem pierwszeństwa tworzonego związku nad rodziną pochodzenia. Bez odejścia od rodziny pochodzenia i pełnego zwrócenia się do tego co przed nami i naszym partnerem, nie ma możliwości tworzenia głębokiej i trwałej więzi.
Najsilniejsze skutki dla relacji pary mają uwikłania partnerów w losy rodziny, również te zapomniane lub nieznane. Widać to często w sytuacjach konfliktowych, gdzie partnerzy nagle odgrywają wobec siebie minione sytuacje, które działy się w parach z ich rodu. I tak np. wnuczka w kłótni ze swoim partnerem, nagle wchodzi w stan szału i wściekłości, nieadekwatny emocjonalnie do zaistniałej sytuacji, padają dziwne zdania o nienawiści, pogardzie, pełne agresji i gróźb, które są wiernym odtworzeniem relacji dziadka oprawcy z babcią, relacji, której wnuczka nie mogła obserwować. Jej partner na te kilka minut staje się w jej oczach dziadkiem, a ona własną babcią. O skutkach takiego przesunięcia dla związku chyba nie trzeba pisać.
Praca z Ustawieniami Systemowymi pozwala spojrzeć jak się mają wzajemnie partnerzy w parze, kim rzeczywiście są lub czyje role odgrywają.
Pozwala również odpowiedzieć dlaczego moje związki " się nie udają" lub dlaczego ich zupełnie nie ma.
Czy jesteśmy gotowi spojrzeć na tę prawdę ?
A to już pytanie do każdego z nas osobno. Pytanie o odwagę i determinację zmiany, bo świadomość zawsze rozpoczyna ruch ku więcej, nie ma innego kierunku.
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/cjOGKLipaLw
Skrzywdzony czyni mniejsze zło niż to, które jego spotkało. Wówczas obydwoje partnerzy przestają być niewinni i stają się sobie równi, a ten, który pierwszy uczynił zło nie musi szukać zemsty, bo zło wyrównujące jest nieco mniejsze. Co jest pierwszym krokiem wyjścia z kryzysu pary? Przejście od wymiany w złym do wymiany w dobrym i pomnażaniu tego.
Partnerzy wychodząc z swych rodzin pochodzenia biorą ze sobą wzorce i modele, które były właściwe w ich rodzinach, ale niekoniecznie są właściwe w tworzonym związku. Wówczas partnerzy za cenę poczucia winy wobec sumienia rodziny muszą odrzucić te wzorce, by móc budować nową jakość właściwą dla ich związku. Tylko z taką rezygnacją para może wejść w ruch budowania.
Aby wejść w związek i go rozwijać partnerzy muszą zrezygnować z roli synka mamusi i córeczki tatusia, czyli zrezygnować z pierwszej kobiety jaką była mama i pierwszego mężczyzny jakim był tata. Tylko wtedy mogą stanąć w roli mężczyzny lub kobiety dla swego partnera. Pojawia się tu również problem pierwszeństwa tworzonego związku nad rodziną pochodzenia. Bez odejścia od rodziny pochodzenia i pełnego zwrócenia się do tego co przed nami i naszym partnerem, nie ma możliwości tworzenia głębokiej i trwałej więzi.
Najsilniejsze skutki dla relacji pary mają uwikłania partnerów w losy rodziny, również te zapomniane lub nieznane. Widać to często w sytuacjach konfliktowych, gdzie partnerzy nagle odgrywają wobec siebie minione sytuacje, które działy się w parach z ich rodu. I tak np. wnuczka w kłótni ze swoim partnerem, nagle wchodzi w stan szału i wściekłości, nieadekwatny emocjonalnie do zaistniałej sytuacji, padają dziwne zdania o nienawiści, pogardzie, pełne agresji i gróźb, które są wiernym odtworzeniem relacji dziadka oprawcy z babcią, relacji, której wnuczka nie mogła obserwować. Jej partner na te kilka minut staje się w jej oczach dziadkiem, a ona własną babcią. O skutkach takiego przesunięcia dla związku chyba nie trzeba pisać.
Praca z Ustawieniami Systemowymi pozwala spojrzeć jak się mają wzajemnie partnerzy w parze, kim rzeczywiście są lub czyje role odgrywają.
Pozwala również odpowiedzieć dlaczego moje związki " się nie udają" lub dlaczego ich zupełnie nie ma.
A to już pytanie do każdego z nas osobno. Pytanie o odwagę i determinację zmiany, bo świadomość zawsze rozpoczyna ruch ku więcej, nie ma innego kierunku.
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/cjOGKLipaLw
czwartek, 16 maja 2019
Droga powstaje gdy idziesz. TERMINY WARSZTATÓW NAJBLIŻSZY 28.09
DROGA POWSTAJE GDY IDZIESZ
to cykl warsztatów, na których spotykamy się by pracować metodą ustawień systemowych wg Berta Hellingera, ze swoimi problemami, tymi, które już trwają długo jak np. choroby, nieudane relacje partnerskie, problemy z dziećmi, z pracą lub tymi, które pojawiły się nagle jak śmierć w rodzinie, strata pracy, odejście partnera, brak siły życiowej, brak kierunku, wybuchy złości, agresji, nagłe przybieranie na wadze, spadek lub strata majątku i wiele innych, które wyraźnie zmieniają komfort naszego życia i relacji społecznych.
Każdy warsztat jest samodzielną całością, oprócz ogólnych założeń tematycznych, które realizujemy w ćwiczeniach jego charakter i dynamikę określa charakter grupy, która zbiera się na warsztacie.
Maksymalna ilość uczestników to 15 osób.
Pracujemy od 10 do 19 z dłuższą przerwą regeneracyjną między 14 a 16.
Uczestnicy warsztatu mają zapewnione gorące i zimne napoje, oraz słodkie i słone przekąski.
Dobrze jest zabrać jakieś wygodne obuwie na zmianę, ale nie jest to wymóg konieczny.
Koszt warsztatu wynosi 150 zł, płatny bezpośrednio przed warsztatem.
Każdy uczestnik warsztatu ma zagwarantowane ustawienie wlasne.
Warsztat odbywa się w centrum Poznania, tuż koło Avenidy, w soboty i niedziele nie obowiązuje odpłatność za parkowanie.
Zgłoszenia przyjmuję na e-mail: kupojednaniu@gmail.com
lub smsem : 512 029 140
Na wszelkie pytania i wątpliwości chętnie odpowiem telefonicznie lub pisemnie.
Na 3 dni przed terminem warsztatów wysyłam przypomnienie, a osoba, która się zgłosiła składa potwierdzenie udziału.
TERMINY WARSZTATÓW:
Uczestnicy warsztatu mają zapewnione gorące i zimne napoje, oraz słodkie i słone przekąski.
Dobrze jest zabrać jakieś wygodne obuwie na zmianę, ale nie jest to wymóg konieczny.
Koszt warsztatu wynosi 150 zł, płatny bezpośrednio przed warsztatem.
Każdy uczestnik warsztatu ma zagwarantowane ustawienie wlasne.
Warsztat odbywa się w centrum Poznania, tuż koło Avenidy, w soboty i niedziele nie obowiązuje odpłatność za parkowanie.
Zgłoszenia przyjmuję na e-mail: kupojednaniu@gmail.com
lub smsem : 512 029 140
Na wszelkie pytania i wątpliwości chętnie odpowiem telefonicznie lub pisemnie.
Na 3 dni przed terminem warsztatów wysyłam przypomnienie, a osoba, która się zgłosiła składa potwierdzenie udziału.
TERMINY WARSZTATÓW:
7.09.2019
29.09.2019
Na sesje indwidualne można umawiać się telefonicznie bądź e-mailowo.
Czas trwania sesji ok 2 godzin. Dostępne terminy obejmują 7 dni tygodnia.
Koszt sesji indywidualnej 150 zł.
poniedziałek, 22 kwietnia 2019
BLOG BEZ BARIER🔊
BLOG BEZ BARIER to idea, która jest dla mnie tak samo bliska jak USTAWIENIA SYSTEMOWE. Czym jest i skąd się wzięła? Żyjemy w czasach, gdy nasze potrzeby są realizowane natychmiast. Cokolwiek chcemy wiedzieć, obejrzeć, poznać, wykreować sięgamy do internetu. My ludzie zdrowi, ale nie tylko. Internet stworzył też nowe możliwości dla ludzi chorych, na wózkach inwalidzkich, tych niedowidzących i niewidomych. Pozwala im dotykać świata, który często bez zewnętrznej pomocy pozostaje niedostępny za oknem ich mieszkania. Powstają różne fundacje, jak np. znana w Poznaniu Fundacja Akceleracji i Inkubacji, które realizują projekty pomagające żyć ludziom niepełnosprawnym bliżej świata. To jeszcze długa droga, nim nasza świadomość będzie poszerzona o myślenie MY znaczy WSZYSCY i zdrowi i chorzy, i ci " kompletni " i ci, którym brakuje części ciała bądź zmysłu. BLOG BEZ BARIER zmienia moje myślenie, może zmieni też twoje?
Większość tekstów pisanych na kupojednaniu.blogspot.com będzie miała swoje odpowiedniki w wersji głosowej dostępne na youtubie w albumie BLOG BEZ BARIER. Przy postach posiadających wersję dźwiękową w tytule znajduje się znaczek 🔊
Od dziś piszę do WSZYSTKICH i dla WSZYSTKICH.Zapraszam do posłuchania pierwszego nagrania w ramach BLOG BEZ BARIER, którego odpowiednikiem pisanym jest post "Jak zacząć i skończyć dzień " https://youtu.be/WLYIdzeZBpc kolejny wpis w wersji do słuchania to
"Tak bardzo kocham siebie" https://youtu.be/QJ2yrkGSfbw
oraz "Aborcja w systemie rodzinnym"
https://m.youtube.com/watch?v=cNr6vcv1OLk
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/inKHn4NEU_I
sobota, 20 kwietnia 2019
Afirmacja pomyślności i zmiany🔊
Jak piękne rzeczy czyni dla nas słuchanie afirmacji wspominałam w poście
" Znokautuj wewnętrznego krytyka".
Dziś zapraszam Was do afirmacji, którą stworzyłam myśląc o sobie. Jest oczywiście uniwersalna i każdy może z nią pracować. By zmienić struktury połączeń neuronowych w mózgu należy słuchać afirmacji często, kilka razy w danym dniu przez co najmniej miesiąc. Polecam słuchanie na słuchawkach, w każdym dowolnym miejscu, przy każdej dowolnej czynności. Pięknie jest też stworzyć swoją własną afirmację, przygotowując sobie swój własny zestaw pozytywnych przekonań, które będą odpowiadały temu co stanowi dla nas w obecnym momencie trudność i co chcielibyśmy zmienić. Mogą to być zdania skierowane do nas lub do świata.
Połączone z muzyką i obrazem glaszczą zwoje naszego mózgu i bezboleśnie niwelują niszczące nas przekonania. Spróbuj!
https://youtu.be/pTfYTk67W0Y
wtorek, 9 kwietnia 2019
Aborcja w systemie rodzinnym🔊
Pamięci I.,M.,M.,T.,B.,N.,K.,M.,P.,M.,K., oraz wszystkich nienarodzonych dzieci w naszych systemach rodzinnych.
Jeśli abortowałaś dziecko, dzieci, lub wiesz, że w twojej rodzinie takie sytuacje miały lub mogły mieć miejsce ten tekst jest dla ciebie. Jeśli jesteś w ciąży i rozmyślasz o aborcji, przeczytaj. Jeśli uprawiasz seks - kto nie uprawia! - i zabezpieczasz się spiralą lub używałaś tabletek wczesnoporonnych, przeczytaj. Post pokazuje temat aborcji jedynie w ujęciu ustawień systemowych, nie odnosi się do moralności, do żadnych przekonań religijnych, ani światopoglądowych. Nie ocenia! Brak oceny jest wszak fundamentem ustawień systemowych. Przedstawiam przykłady terapeutycznych działań w przypadku dokonanych aborcji.
Aborcja ma wpływ na matkę, ojca, ich więź, ale też na ich najczęściej po aborcji, rzadziej przed aborcją narodzone dzieci. Pary po dokonaniu aborcji bardzo często się rozstają.
Jeśli w rodzinie przez pokolenia było wiele aborcji, system rodzinny będzie zgodnie z obowiązującymi w nim porządkami i sumieniem dążył do zobaczenia, uznania i przyłączenia wszystkich wykluczonych przez aborcję dzieci. Jeśli nie sprostają temu rodzice abortowanych dzieci, ciężar bólu i żalu przejmą ich dzieci, lub wnuki.
Jak będzie się to objawiać w rodzinie? Często chorobą lub śmiercią, która jest koniecznością podążania za wykluczonymi. Aborcja jest przez system rodzinny traktowana jak morderstwo w obrębie rodu, dlatego siła konsekwencji jest tak duża i przechodzi na kolejne pokolenia. Kiedy rodzice podejmują decyzję o aborcji dziecka, dla systemu rodzinnego jest obojętne jakie były rzeczywiste, realne przesłanki takiego wyboru, system czyta tylko jeden komunikat: My rodzice mamy prawo do życia, dziecko nie. Rodzice tym samym burzą podstawowy porządek systemu, ustawiając się niejako ponad nim. Nawet jeśli na poziomie społecznym, światopoglądowym traktują swój wybór jako oczywistość i konieczność, głęboko na poziomie duszy cierpią, mają poczucie winy i tęsknią za abortowanym dzieckiem. Kobieta, która posiadała kilkoro nienarodzonych dzieci, w tym również te abortowane, miała odczucie w swym życiu, iż nie daje rady, że jest bardzo zmęczona jakby opiekowała się tłumem, a w rzeczywistości była mamą dwójki żyjących dzieci. Inna kobieta, również mama kilku abortowanych dzieci mówiła, że gdy tylko chce zrobić krok w swym życiu, czuje jak "coś " mocno ją trzyma. Przy tym wskazywała na ramiona i kark, a ciało przyjmowało pozycję osoby, która coś dźwiga. Po ustawieniach, pierwszym jej doznaniem po powrocie do domu było uczucie jakby w mieszkaniu zrobiło się pusto. U mam, które przyjęły swoje dziecko po aborcji, lub poronieniu w przestrzeni zawodowej zaczynał się wzmożony ruch, uwolnienie. Rodzice doświadczają obecności abortowanych dzieci nawet jeśli świadomie nie przeżywają psychologicznych konsekwencji aborcji. Para miała za sobą kilka aborcji, ich związek się rozpadł, niezależnie od siebie w odstępie kilku lat śnili podobny sen, w ich śnie pojawiały się jakieś dzieci, które w pierwszym momencie zdawały się być ich dziećmi żyjącymi, ale jednocześnie nimi nie były, obydwoje czuli lęk przed tymi ich-nie ich dziećmi. Dzieci abortowane z ich snów, bo nimi zapewne były, wchodziły w podobną dynamikę ruchu przybliżaly się i oddalały, a nawet padło określenie, że jakby bawiły się w chowanego. Podobną relację matki abortowanego dziecka cytuje D. Janus:
" Stałam w metrze, gdy w pewnym momencie wydawało mi się, że widzę moje nienarodzone dziecko, bawiące się między innymi w chowanego" ( Ustawienia Systemowe Berta Hellingera...,str.146)
Wydarzenie aborcji jest tak trudne dla matki, pomimo, że sama podjęła taką decyzję, że bywa ono głęboko zakopane i usunięte z przestrzeni świadomości.
Dokładnie takie zjawisko miało miejsce u kobiety, która przyszła na ustawienia z zupełnie innym tematem, dopiero po dwóch dniach warsztatowych, nagle,"przypomniała" sobie, że jest mamą kilku abortowanych dzieci, posiadała ona również dzieci poronione, w trakcie ustawienia, które obejmowało wszystkie dzieci nienarodzone, miała problem z przypomnieniem sobie ilości i okoliczności aborcji. Jej ustawienie było pierwszym krokiem na drodze wzięcia odpowiedzialności za aborcję i przyjęcia dzieci do serca z miłością. Proces ten trwał ok. dwóch lat. Na ustawieniu skontaktowała się z prawdą o swoich działaniach, mogła też spojrzeć na swoje dzieci, ale emocjonalnie była jeszcze zablokowana. Po pierwszych odczuciach ulgi i radości, pojawił się wstyd, lęk przed konsekwencjami czynów, potem rozpoczął się żal i nieukojona tęsknota, następnie przyszedł głęboki ból i w końcu miłość, która pozwoliła z powrotem połączyć się z dziećmi. Etapom emocjonalnym i duchowym towarzyszą działania terapeutyczne. I tak mamy nadają swoim dzieciom abortowanym imiona, zazwyczaj doskonale czują czy to był chłopiec czy dziewczynka. Czasem kupują maskotke, która symbolizuje abortowane dziecko i zakopują ją w jakimś pięknym miejscu, tworząc w ten sposób grób swojego dziecka. W domu palą każdego dnia przez jakiś czas świeczkę, mówią swoim żyjącym dzieciom o abortowanym rodzeństwie, uwzględniając zależność pomiędzy wiekiem dzieci, a sposobem przekazania informacji. Często żyjące rodzeństwo reaguje uczuciem ulgi, ponieważ czuło podświadomie, że wcale nie jest pierwszym, ale np. drugim lub trzecim dzieckiem. W kręgach " ustawiaczy" pojawia się twierdzenie, że pluszaki, które dzieci tak cierpliwie układają w swoich łóżeczkach przed snem, symbolizują nienarodzone lub wcześnie zmarłe dzieci w rodzinach ich pochodzenia. Podobnie tzw. wymyśleni przyjaciele u dzieci mogą reprezentować ich abortowane rodzeństwo.
Młodą dziewczynę wybudzało co noc zdarzenie, na granicy jawy i snu, czuła obecność "kogoś" kto ją zaczepial, ustawienie pokazało, iż był to abortowany chłopiec, ona sama nie dokonała w swoim obecnym życiu aborcji, więc chłopiec zapewne pochodził z systemu rodzinnego, dziewczyna kupiła intuicyjnie drewnianego konika, zabawkę, czasem w ciągu dnia brała go do ręki i się nim bawiła myśląc o chłopcu...
W Japonii dzieci nienarodzonego mają swojego boskiego opiekuna jest nim Jizo,
A jego posążki ubierane są w dziecięce części garderoby. Takie figurki można zamówić nawet! w internecie.
Innym pięknym sposobem na przywrócenie miejsca i pamięci w systemie dzieciom nienarodzonym jest stworzenie kolażu fotograficznego takiego jak ten poniżej.

Ważne by tworząc taki kolaż nie działać pospiesznie, niech każdy jego etap będzie okazją do przeżycia emocji związanych z nienarodzonymi dziećmi. Najpierw intuicyjnie można poszukać tła, w które zostanie wkomponowana postać dziecka, może to być pomieszczenie, ale też ogród, park, plaża. Szukając fotografii dziecka, które będzie reprezentowało dziecko abortowane lub poronione warto zdać się na informacje, płynące z przestrzeni serca. Poszczególne elementy kolażu można wyciąć z gazet lub zrobić programem graficznym na komputerze, techniczna strona jest dowolna liczy się proces, który będzie się toczył na poziomie emocji i duszy. Głębia przeżyć i poruszenie może być tak duże, iż warto sobie zapewnić odrobinę intymności i nieograniczony czas.
Tak wykonany kolaż może już w ramce stanąć obok zdjęć żyjących dzieci, lub pośród zdjęć zmarłych bliskich. Ważne też, aby na codzień z myślenia o sobie jako o rodzicu jednego dziecka ( tego żyjącego ) postrzegać siebie jako rodzica dwójki, trójki itd. czyli wliczać również dzieci nienarodzone. Bardzo pięknym misterium połączenia mamy z martwymi dziećmi jest postępowanie opisane w poście "Poronienie". Można je wykonać samemu, jeśli czujemy się na siłach by skontaktować się z najgłębszymi emocjami lub zrobić to na sesji indywidualnej z terapeutą. W internecie są filmy pokazujące przebieg aborcji dla abortowanego dziecka. Sądzę, iż na określonym etapie wychodzenia z obezwładniającego poczucia winy i przechodzenia w etap przyjęcia pełnej odpowiedzialności za swoje działanie, takim jakie ono było, należy taki film zobaczyć. I nie ma to nic wspólnego z masochistycznym znęcaniem się nad sobą lecz stanięciem w głębokiej prawdzie wobec siebie i abortowanych dzieci. Z tego zawsze płynie siła, przyjęcie winy i jej konsekwencji jest dla winnego źródłem siły i uwolnienia. Z poziomu ludzkiego nie można przeżyć życia bez winy.
Właściwym miejscem do spotkania się z dziećmi nienarodzonymi są ustawienia systemowe. Reprezentanci dzieci abortowanych zachowują się na początku bardzo różnie: boją się reprezentantów swoich rodziców, nie chcą na nich patrzeć, reagują złością i niechęcią, płaczą, podkurczają nogi, jakby nie chcieli zostać pochwyceni. Czasem wręcz uciekają poza obszar pola ustawieniowego. Należy podążać za tym czego potrzebuje dziecko abortowane na dany moment. Jeśli potrzebuje oddalić się od rodzica, pomimo ogromnej chęci i tęsknoty rodzic musi pozwolić na ten ruch oddalenia, bo jego kolejną sekwencją jest powrót dziecka i możliwość spotkania i pojednania z rodzicami, którzy je abortowali. Dziewczynka w lewym, górnym rogu kolażu stoi poza grupą innych dzieci, odwrócona plecami, jej mama uszanowała sytuację, która pokazała się na ustawieniu, gdy reprezentantka abortowanej dziewczynki uciekła daleko od matki i odwróciła się do niej plecami.
Bywa, że po aborcji kobieta choć nie ma przeciwwskazań medycznych nie może ponownie zajść w ciążę, a na ustawieniu pokazuje się np. zależność pomiędzy reprezentantem jej potencjalnego dziecka, a reprezentantem dziecka abortowanego. To, które się jeszcze nie poczęło czuje lęk przed mamą mogącą zabić.
W jednym z systemów rodzinnych w generacji babci miało miejsce wiele aborcji, jedyne żyjące dziecko babci wykazywało tendencje autodestrukcyjne, które zakończyły się jego śmiercią. Wnuczka babci abortowała podobną ilość dzieci, natomiast jej prawnuk podobnie jak jej syn, w kolejnym pokoleniu wykazywał skłonności autodestrukcyjne. W tym systemie na skutek aborcji, w lini żeńskiej pojawiła się dynamika: "Ja taka sama jak ty." Natomiast w lini męskiej odradzała się dynamika "Ja za ciebie." gdy matki, nie chciały zwrócić się do swoich abortowanych dzieci i uznać ich miejsca w systemie rodzinnym.
W ostatnich latach ustawienia pokazały również inną zależność, otóż w systemie rodzinnym osób, które w celu antykoncepcji używały spirali, pojawiały się duże ilości nienarodzonych dzieci. Podobnie było w rodzinach, w których miało miejsce zapłodnienie in vitro. Zachowywały się one nieco inaczej niż dzieci abortowane, niemniej nie można było zaprzeczyć ich obecności w systemie rodzinnym. Bez względu na określenia religijne, filozoficzne, biologiczne, w którym momencie zaczyna się życie trzeba wziąć pod uwagę, iż ustawienia systemowe jako metoda fenomenologiczna bazują na tym co się dzieje i co widać w trakcie ustawień i tylko tą wiedzą się posługują.
Zwycięstwo miłości do dzieci nienarodzonych nad brakiem odwagi i odpowiedzialności w patrzeniu na bolesne tematy w rodzie skutkuje ogromną
zmianą, która jest źródłem siły dla rodzica i ulgą dla abortowanego dziecka.
Dostaje ono miłość i miejsce w rodzinie, nikt ( np.jego żyjące rodzeństwo ) nie musi o nim przypominać, bądź za nim podążać w śmierć. Następuje uporządkowanie i uwolnienie systemu od przypominania o wydarzeniu przez osoby nie biorące w nim udziału, a także zatrzymuje się ruch wyrównania poprzez śmierć lub chorobę innych osób w rodzinie.
Epilog
Pojawiły się uwagi i pytania do tekstu " Aborcja w systemie rodzinnym"
Niezwłocznie na nie odpowiadam.
- Czy zamieszczenie kolażu dzieci nienarodzonych nie jest przekroczeniem
granicy prywatności klienta?
- Czy używanie zabawek i "wyklejanek" w temacie aborcji nie jest trywializowaniem i brakiem szacunku wobec jej powagi?
Odp. Nie, ponieważ by zaistniało głębokie przeżycie na poziomie emocji i duszy, pomocne są elementy wprowadzające, które krok po kroku zbliżają do bólu i odpowiedzialności związanej z aborcja. To ciało było w ciąży i tej ciąży nie dokończyło narodzinami dziecka. Ono również potrzebuje brać udział w uwolnieniu do miłości wobec dziecka abortowanego. Potrzebuje realnie i fizycznie poczuć je i upamiętnić jego istnienie. Ponadto zbyt szybkie i gwałtowne zbliżenie się do trudnych emocji związanych z aborcją może zadziałać hamująco na rodzica, który przestraszy się czucia i wycofa gleboko do siebie uniemożliwiając sobie i abortowanemu dziecku pojednanie.
- Czy ból z powodu dokonanej aborcji kiedyś mija?
Nie, podobnie jak po stracie dziecka narodzonego, ból nigdy nie mija, ale można nauczyć się z nim żyć, w miłości i pełnej odpowiedzialności za swoje działanie.
Wersja Głosowa
https://m.youtube.com/watch?v=cNr6vcv1OLk
Fot. Mizuko-Kuyo
czwartek, 4 kwietnia 2019
Znokautuj wewnętrznego krytyka🔊
Znokautuj wewnętrznego krytyka!
Zacznij teraz - zaraz!
A jeśli sądzisz, że ciebie to nie dotyczy to tylko bardziej bezbronny wobec niego
jesteś gdy nadchodzi znienacka niezauważony przez świadomość.
Bezbronny i podporządkowany niszczeniu i przesypianiu własnego życia, bo dobrze wyhodowany wewnętrzny krytyk niczym tasiemiec musi się czymś żywić.
Potrzebuje twego zwątpienia, rezygnacji, niekonsekwencji, użalania się nad sobą, przerzucania winy na zewnątrz lub pławienia się we własnej winie niczym prosię w błocie - z lubością. Jeśli dorzucisz do tego parę dodatkowych kilogramów i gram lenistwa stajesz się wymarzonym żerowiskiem! Jak często pomimo, iż nie masz zdiagnozowanej schizofrenii słyszysz głosy, już nie pojedyncze lecz cały chór, który intonuje, a nawet wyje:
Eeee...nie potrafię!
Nie dam rady...
Jestem do niczego!
Jestem głupi!
czasem bardziej agresywnie i ostro:
Ty durniu! ( o sobie do siebie)
Ty obrzydliwa gruba świnio!
Ty nudny idioto!
Gówno z tego będzie!
Ty durniu! ( o sobie do siebie)
Ty obrzydliwa gruba świnio!
Ty nudny idioto!
Gówno z tego będzie!
a czasem przybiera ten monolog charakter psychicznego znęcania się,
Jesteś obrzydliwy!
Nie mogę na ciebie patrzeć! Ohyda! Ludzie cię nie znoszą,
Nikt cię nie kocha!
Nienawidzę Cię !
Czas uciszyć te głosy, a wewnętrznego krytyka z oprawcy przemienić w zdrowe wsparcie.
Jak? Najlepiej podejmując totalne działanie w każdym obszarze życia.
Punkt pierwszy - zmień język. Na początku mów na głos do swojego odbicia w lustrze, ilekroć je mijasz: Jaką wspaniałą osobą jesteś! Cieszę się tobą!
Zachwycaj się sobą również fizycznie, uśmiechaj do swego odbicia, rób to bez względu na opór i poczucie śmieszności. To działa tak samo jak przysiady na mięśnie ud, powtarzane zmieniają strukturę mięśni, a ty zmieniasz strukturę myśli. Pamiętasz film Angel-A, Luca Bessona? Scenę przed lustrem? Jeśli nie, zamieszczam link do tej sceny:
https://www.youtube.com/watch?v=HFIU9fLBE3Y&feature=share,
na dobry początek dla ciebie. W sytuacjach, gdy nie masz komfortu zamiast
mówić myśl. Wieczorem przed zaśnięciem uświadom sobie kilka rzeczy, które zrobiłeś w tym dniu dobrze, nawet jedną jeśli oczy ci się zamykają, nawet najmniejszą i poczuj satysfakcję. Po przebudzeniu, gdy jeszcze jesteś pomiędzy snem i jawą, przypomnij sobie tą rzecz i pomyśl : Świetna robota! Lubię cię.
Taki sposób postrzegania i reakcji rozszerz na cały dzień, bądź uważny na każdy element, który ci wyszedł i chwal się, i zachwycaj sobą, jak mama dwulatkiem, który zbudował traktor z klocków. Rób to na początku za często i z przesadą. Pamiętaj w walce z wewnętrznym krytykiem ilość przeciwnych, pozytywnych komunikatów musi zdusić jego siłę, osaczyć nadmiarem. Nie bój się, iż zaczniesz być postrzegany jako narcyz lub egocentryk, to stan przejściowy, konieczny w początkowej fazie procesu, gdy wręcz mechanicznie trzeba zmienić połączenia neuronalne w mózgu i wytworzyć nowe pozytywne automatyzmy myślenia o sobie i postrzegania siebie. Dzięki neuroplastyczności twego mózgu jest to w pełni możliwe. Ta cecha z jednej strony odpowiada za uzależnienia, ale jednocześnie umożliwia ich leczenie. W fazie początkowej świetnie sprawdzają się różne wspomagacze, jak np. afirmacje. Osobiście korzystałam z afirmacji Luis Hey i Ewy Foley. W przypadku afirmacji ważne jest słuchanie ich przez pierwszy miesiąc codziennie, nawet kilka razy dziennie, można to robić podczas zwykłych czynności( jazda do pracy, sprzątanie, zakupy itd.) Muszę przyznać na podstawie mego doświadczenia , iż fenomen wdrukowania pozytywnych, budujących przekonań rzeczywiście działa. Nawet obecnie, po 8 latach, gdy na skutek silnych bodźców zewnętrznych spada mi samoocena, słyszę w głowie:
"Jesteś Mistrzem swojego życia!", a usta bezwiednie powtarzają " Jesteś Mistrzem swojego życia".
Jeśli chcesz posłuchać afirmacji - proszę : https://youtu.be/pTfYTk67W0Y
Kolejnym skutecznym wspomagaczem jest zabieg dostrajania uszu do pozytywnych słów kierowanych w naszą stronę. Dziennie dociera do nas około 34 gigabajtów danych, których odpowiednikiem jest 100 tys. słów. Z tych 100 tys słów słyszcie! te, które brzmią przyjaźnie, miło, są komplementami, pochwałami. I nie oponujcie, gdy ktoś was docenia i dziękuje, rzucając: Ach! to nic takiego...
Bierzcie dobre słowa garściami, a w duchu hellingerowskim biorąc jednocześnie dawajcie. Słowa radości, zachwytu, miłości, wdzięczności, pochwały wysyłane do świata wrócą jak bumerang. Będą oparciem, szczególnie w początkach potyczek z wewnętrznym krytykiem.
Kiedy mamy już za sobą działania rozgrzewające możemy przejść do głównej broni jaką jest kreacja. Słowo, którego wibracje sięgają dużo dalej niż jego siedem liter. Gdzieś wyczytałam takie zdanie:
Nie ma Boga, który tworzy. Bóg tworzy przez nas.
Wybierz dwa działania, jedno, którego w zasadzie nie wykonujesz( bo szkoda ci czasu), ale bardzo lubisz, albo cię do niego ciągnie oraz drugie, które wykonujesz i nieźle ci wychodzi. Zamknij oczy i skup się na działaniu, które lubisz, ale nie wykonujesz. Wyobraź sobie co byś zrobił, pozwól sobie na spontaniczną chwilę w miejscu powstawania pomysłu. Niech cię pochwyci energia projektowania, wymyślania, idei. Czujesz jak piękną siłę ci daje? Jak rośniesz i rozprzestrzeniasz się wewnętrznie? Jak dostajesz skrzydeł?
To jest Boski haj. Zapamiętaj ten stan.
Następnie przenieś się do działania, które wykonujesz i jesteś w nim dobry.
Wyobraź sobie, że właśnie je skończyłeś, wchodzisz w strefę energii podsumowania, zadowolenia, refleksji. Poczuj jak cię to mocno osadza na ziemi, ile spokojnej siły niesie. Stajesz się satysfakcjonująco zmęczony i mocny.
To jest ludzki haj. Zapamiętaj ten stan.
Te dwa stany będą twą silną bronią wobec wewnętrznego krytyka, ale każdy proces kreacji ma jeszcze trzecią fazę znajdującą się pomiędzy stanem idei, a podsumowaniem, to stan realizacji, czyli mozolnego, pełnego przeciwieństw działania chwila po chwili, godzina po godzinie, dzień po dniu. W tej fazie wewnętrzny krytyk szaleje, dybie na każdy moment zwątpienia, zaniechania, i wysysa z ciebie siłę do dalszej realizacji.
Co jeśli się nie obroniłeś? Jeśli właśnie ciskasz się po pokoju, rzucając w przestrzeń: Mam dość! Rezygnuję !
lub siedzisz ze zwieszonymi ramionami na krześle i mruczysz bezsilnie:
Nieeeee...to jest do niczego...
I czujesz jak opadasz z sił, jak stajesz się znowu nikim. Z takim potencjałem energetycznym zapomnij o radości życia.
Gdzie poszukać wsparcia i wiary w sens własnego działania?
Jest takie miejsce, na wyciągnięcie ręki to Boski stan, który już poznałeś w ćwiczeniu powyżej, twoje zamierzenie, które właśnie tak cię frustruje, też posiada stan powstawania, wizji, idei. Wstarczy do niego wrócić, naładować akumulatory, zapisaną w nim twórczą energią, a następnie już na nowo ze skrzydłami przystąpić do dalszej realizacji. Wrócić można na różne sposoby, w medytacji, rozumowo - w przypominaniu sobie, lub wykorzystując w tym celu szamańskie koło życia. Praca z kołem życia jest pracą na poziomie ciała, emocji, i duszy. Np. jak to wygląda w sytuacji opisanej wyżej? Układamy na podłodze cztery kamienie, które symbolizują kierunki: pn,wsch,pd,zach. Miejsca kamieni odpowiadają rzeczywistym kierunkom świata. Następnie stajemy na tym kierunku, który jest adekwatny do naszego miejsca w danym działaniu, i tak stan realizacji oraz wszystkie związane z nim frustracje znajdują się na południu. Ważne byśmy stojąc na południu w skupieniu, poczuli na poziomie ciała wszystkie wrażenia i emocje, następnie odwracamy się w kierunku wschodnim i powoli, idąc po zarysie koła wracamy na wschód. Dlaczego wracamy? Naturalnym ruchem w kole życia jest ruch zgodny ze wskazówkami zegara. Na wschodzie odnajdujemy to od czego się zaczęło, czyli wizję i odczuwamy stan do niej przylegający. Po pewnym czasie powracamy na południe. Opis, który tu przedstawiam jest mocno uproszczony, jeśli ktoś chciałby pełnej informacji zapraszam na e-mail, na spotkanie ze mną,
lub polecam książkę Cztery kierunki.Wprowadzenie do pracy z szamańskim kołem życia.D.v.Kampenhout.
Na koniec chciałabym poruszyć jeszcze dwa ważne elementy w pracy z wewnętrznym krytkiem, czyli minimalizm i akceptacja.
O jaki minimalizm chodzi? Zakładamy minimum oczekiwań wobec siebie, idealnym stanem jest brak oczekiwań. Ponadto wzmacniając naszą pozytywną strukturę zaczynamy od małych, drobnych rzeczy, których realizacja jest krótka w czasie, a ryzyko etapu frustracji ograniczone. Od miłego stanu wizji szybko
dostajemy się do stanu końca, podsumowania. Czyli jesteśmy praktycznie w stabilnym stanie pozytywnych emocji.Akceptacja jest pierwszym krokiem, który wykonujemy w procesie nokautu wewnętrznego krytyka. Nim przystąpimy do innych działań mówimy wewnętrznie do siebie:
Taki jaki jestem, jestem właściwy. Godzę się na mojego wewnętrznego krytyka.
Ten rodzaj akceptacji i pogodzenia ze sobą uwalnia w nas ten temat do zmiany.
Podążając dalej pamiętamy o ciągłej akceptacji tego co się z nami wydarza lub nie wydarza, to są tożsame jakości, w tym procesie zapominamy o myśleniu nastawionym na efekt i pozostajemy w uważnej życzliwości wobec siebie.
Powodzenia!
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/tgTDMJBIo1M
Jesteś obrzydliwy!
Nie mogę na ciebie patrzeć! Ohyda! Ludzie cię nie znoszą,
Nikt cię nie kocha!
Nienawidzę Cię !
Czas uciszyć te głosy, a wewnętrznego krytyka z oprawcy przemienić w zdrowe wsparcie.
Jak? Najlepiej podejmując totalne działanie w każdym obszarze życia.
Punkt pierwszy - zmień język. Na początku mów na głos do swojego odbicia w lustrze, ilekroć je mijasz: Jaką wspaniałą osobą jesteś! Cieszę się tobą!
Zachwycaj się sobą również fizycznie, uśmiechaj do swego odbicia, rób to bez względu na opór i poczucie śmieszności. To działa tak samo jak przysiady na mięśnie ud, powtarzane zmieniają strukturę mięśni, a ty zmieniasz strukturę myśli. Pamiętasz film Angel-A, Luca Bessona? Scenę przed lustrem? Jeśli nie, zamieszczam link do tej sceny:
https://www.youtube.com/watch?v=HFIU9fLBE3Y&feature=share,
na dobry początek dla ciebie. W sytuacjach, gdy nie masz komfortu zamiast
mówić myśl. Wieczorem przed zaśnięciem uświadom sobie kilka rzeczy, które zrobiłeś w tym dniu dobrze, nawet jedną jeśli oczy ci się zamykają, nawet najmniejszą i poczuj satysfakcję. Po przebudzeniu, gdy jeszcze jesteś pomiędzy snem i jawą, przypomnij sobie tą rzecz i pomyśl : Świetna robota! Lubię cię.
Taki sposób postrzegania i reakcji rozszerz na cały dzień, bądź uważny na każdy element, który ci wyszedł i chwal się, i zachwycaj sobą, jak mama dwulatkiem, który zbudował traktor z klocków. Rób to na początku za często i z przesadą. Pamiętaj w walce z wewnętrznym krytykiem ilość przeciwnych, pozytywnych komunikatów musi zdusić jego siłę, osaczyć nadmiarem. Nie bój się, iż zaczniesz być postrzegany jako narcyz lub egocentryk, to stan przejściowy, konieczny w początkowej fazie procesu, gdy wręcz mechanicznie trzeba zmienić połączenia neuronalne w mózgu i wytworzyć nowe pozytywne automatyzmy myślenia o sobie i postrzegania siebie. Dzięki neuroplastyczności twego mózgu jest to w pełni możliwe. Ta cecha z jednej strony odpowiada za uzależnienia, ale jednocześnie umożliwia ich leczenie. W fazie początkowej świetnie sprawdzają się różne wspomagacze, jak np. afirmacje. Osobiście korzystałam z afirmacji Luis Hey i Ewy Foley. W przypadku afirmacji ważne jest słuchanie ich przez pierwszy miesiąc codziennie, nawet kilka razy dziennie, można to robić podczas zwykłych czynności( jazda do pracy, sprzątanie, zakupy itd.) Muszę przyznać na podstawie mego doświadczenia , iż fenomen wdrukowania pozytywnych, budujących przekonań rzeczywiście działa. Nawet obecnie, po 8 latach, gdy na skutek silnych bodźców zewnętrznych spada mi samoocena, słyszę w głowie:
"Jesteś Mistrzem swojego życia!", a usta bezwiednie powtarzają " Jesteś Mistrzem swojego życia".
Jeśli chcesz posłuchać afirmacji - proszę : https://youtu.be/pTfYTk67W0Y
Kolejnym skutecznym wspomagaczem jest zabieg dostrajania uszu do pozytywnych słów kierowanych w naszą stronę. Dziennie dociera do nas około 34 gigabajtów danych, których odpowiednikiem jest 100 tys. słów. Z tych 100 tys słów słyszcie! te, które brzmią przyjaźnie, miło, są komplementami, pochwałami. I nie oponujcie, gdy ktoś was docenia i dziękuje, rzucając: Ach! to nic takiego...
Bierzcie dobre słowa garściami, a w duchu hellingerowskim biorąc jednocześnie dawajcie. Słowa radości, zachwytu, miłości, wdzięczności, pochwały wysyłane do świata wrócą jak bumerang. Będą oparciem, szczególnie w początkach potyczek z wewnętrznym krytykiem.
Kiedy mamy już za sobą działania rozgrzewające możemy przejść do głównej broni jaką jest kreacja. Słowo, którego wibracje sięgają dużo dalej niż jego siedem liter. Gdzieś wyczytałam takie zdanie:
Nie ma Boga, który tworzy. Bóg tworzy przez nas.
Wybierz dwa działania, jedno, którego w zasadzie nie wykonujesz( bo szkoda ci czasu), ale bardzo lubisz, albo cię do niego ciągnie oraz drugie, które wykonujesz i nieźle ci wychodzi. Zamknij oczy i skup się na działaniu, które lubisz, ale nie wykonujesz. Wyobraź sobie co byś zrobił, pozwól sobie na spontaniczną chwilę w miejscu powstawania pomysłu. Niech cię pochwyci energia projektowania, wymyślania, idei. Czujesz jak piękną siłę ci daje? Jak rośniesz i rozprzestrzeniasz się wewnętrznie? Jak dostajesz skrzydeł?
To jest Boski haj. Zapamiętaj ten stan.
Następnie przenieś się do działania, które wykonujesz i jesteś w nim dobry.
Wyobraź sobie, że właśnie je skończyłeś, wchodzisz w strefę energii podsumowania, zadowolenia, refleksji. Poczuj jak cię to mocno osadza na ziemi, ile spokojnej siły niesie. Stajesz się satysfakcjonująco zmęczony i mocny.
To jest ludzki haj. Zapamiętaj ten stan.
Te dwa stany będą twą silną bronią wobec wewnętrznego krytyka, ale każdy proces kreacji ma jeszcze trzecią fazę znajdującą się pomiędzy stanem idei, a podsumowaniem, to stan realizacji, czyli mozolnego, pełnego przeciwieństw działania chwila po chwili, godzina po godzinie, dzień po dniu. W tej fazie wewnętrzny krytyk szaleje, dybie na każdy moment zwątpienia, zaniechania, i wysysa z ciebie siłę do dalszej realizacji.
Co jeśli się nie obroniłeś? Jeśli właśnie ciskasz się po pokoju, rzucając w przestrzeń: Mam dość! Rezygnuję !
lub siedzisz ze zwieszonymi ramionami na krześle i mruczysz bezsilnie:
Nieeeee...to jest do niczego...
I czujesz jak opadasz z sił, jak stajesz się znowu nikim. Z takim potencjałem energetycznym zapomnij o radości życia.
Gdzie poszukać wsparcia i wiary w sens własnego działania?
Jest takie miejsce, na wyciągnięcie ręki to Boski stan, który już poznałeś w ćwiczeniu powyżej, twoje zamierzenie, które właśnie tak cię frustruje, też posiada stan powstawania, wizji, idei. Wstarczy do niego wrócić, naładować akumulatory, zapisaną w nim twórczą energią, a następnie już na nowo ze skrzydłami przystąpić do dalszej realizacji. Wrócić można na różne sposoby, w medytacji, rozumowo - w przypominaniu sobie, lub wykorzystując w tym celu szamańskie koło życia. Praca z kołem życia jest pracą na poziomie ciała, emocji, i duszy. Np. jak to wygląda w sytuacji opisanej wyżej? Układamy na podłodze cztery kamienie, które symbolizują kierunki: pn,wsch,pd,zach. Miejsca kamieni odpowiadają rzeczywistym kierunkom świata. Następnie stajemy na tym kierunku, który jest adekwatny do naszego miejsca w danym działaniu, i tak stan realizacji oraz wszystkie związane z nim frustracje znajdują się na południu. Ważne byśmy stojąc na południu w skupieniu, poczuli na poziomie ciała wszystkie wrażenia i emocje, następnie odwracamy się w kierunku wschodnim i powoli, idąc po zarysie koła wracamy na wschód. Dlaczego wracamy? Naturalnym ruchem w kole życia jest ruch zgodny ze wskazówkami zegara. Na wschodzie odnajdujemy to od czego się zaczęło, czyli wizję i odczuwamy stan do niej przylegający. Po pewnym czasie powracamy na południe. Opis, który tu przedstawiam jest mocno uproszczony, jeśli ktoś chciałby pełnej informacji zapraszam na e-mail, na spotkanie ze mną,
lub polecam książkę Cztery kierunki.Wprowadzenie do pracy z szamańskim kołem życia.D.v.Kampenhout.
Na koniec chciałabym poruszyć jeszcze dwa ważne elementy w pracy z wewnętrznym krytkiem, czyli minimalizm i akceptacja.
O jaki minimalizm chodzi? Zakładamy minimum oczekiwań wobec siebie, idealnym stanem jest brak oczekiwań. Ponadto wzmacniając naszą pozytywną strukturę zaczynamy od małych, drobnych rzeczy, których realizacja jest krótka w czasie, a ryzyko etapu frustracji ograniczone. Od miłego stanu wizji szybko
dostajemy się do stanu końca, podsumowania. Czyli jesteśmy praktycznie w stabilnym stanie pozytywnych emocji.Akceptacja jest pierwszym krokiem, który wykonujemy w procesie nokautu wewnętrznego krytyka. Nim przystąpimy do innych działań mówimy wewnętrznie do siebie:
Taki jaki jestem, jestem właściwy. Godzę się na mojego wewnętrznego krytyka.
Ten rodzaj akceptacji i pogodzenia ze sobą uwalnia w nas ten temat do zmiany.
Podążając dalej pamiętamy o ciągłej akceptacji tego co się z nami wydarza lub nie wydarza, to są tożsame jakości, w tym procesie zapominamy o myśleniu nastawionym na efekt i pozostajemy w uważnej życzliwości wobec siebie.
Powodzenia!
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/tgTDMJBIo1M
niedziela, 31 marca 2019
Zmarli w systemie rodzinnym.🔊
Jak pokazują ustawienia systemowe zmarli w systemie rodzinnym, mają taką samą rangę jak osoby nadal żyjące. Ich reprezentanci cierpią, kochają, radują się dokładnie tak samo jak reprezentanci żywych osób z rodziny.
Nie ma w tym nic dziwnego, gdy uwzględnimy, iż każdy system rodzinny opiera się na następujących zasadach: każdy ma takie samo prawo przynależności do systemu, w tym porządku nie ma różnicy pomiędzy pradziadkiem, który pił, bił i nie została nawet jedna fotografia po nim, a żyjącym wujkiem, znanym reżyserem, który jest chlubą rodziny. Obydwaj przynależą tak samo. Podobnie rzecz wygląda z prawem do miłości. Zarówno sprawcy jak i ofiary, ci z których rodzina jest dumna, i ci, o których się mówi to był zły człowiek chcą być kochani. Jeśli o nich zapomniano z powodu wstydu, bólu bo wiąże się z nimi tragiczne zdarzenie, zostały złamane dwa podstawowe porządki systemu rodzinnego i system będzie dążył do ich przywrócenia. Będą to pokazywali bardzo pięknie reprezentanci zmarłych w ustawieniu. Gdy to się stanie, gdy zatrzymana miłość popłynie do tych, którym jej odmówiono, gdy rodzina spojrzy z szacunkiem na los, który przypadł im w udziale, gdy matka przyjmie do serca abortowane dziecko, wychodząc ponad poczucie winy, gdy sprawca pojedna się z ofiarą,gdy wszyscy zajmą właściwe im miejsce w systemie rodzinnym zgodnie z hierarchią narodzin w rodzinie, wówczas reprezentanci zmarłych natychmiast reagują ulgą, często kładą się, zamykają oczy, mogą ze spokojem odejść do świata przynależnego zmarłym. Nie jest celem zmarłych niepokoić żywych, niosą oni jedynie informację o tym jak się ma struktura systemu rodzinnego.
Taką samą informację jaką np. pokazuje w systemie małe dziecko, które nagle ze słodkiego aniołka staje się nieznośnym ( i nie wynika to z naturalnych etapów rozwojowych dziecka). Obecność zmarłych w naszym życiu, co również potwierdzają ustawienia wynika często z faktu, iż to żywi nie chcą ich puścić, pomimo pozornie odbytej żałoby, mijających lat, bliskie osoby na poziomie głębszym, duszy nie zaakceptowały faktu, że ich np. mama, tata, dziecko są martwi. Cóż to oznacza?
Otóż trzymają ich ciągle jako żywych, nie godząc się na nową jakość ich egzystencji, i tu zupełnie nie chodzi o przekonania religijne. Ma to charakter braku akceptacji,tym samym wykluczania ich takimi jacy są obecnie w systemie.
Pewna kobieta, która tragicznie straciła ojca w wieku nastoletnim, brała udział w ustawieniu swojej córki. Ustawienie dotyczyło braku siły życiowej u córki. W trakcie ustawienia reprezentantka siły życiowej z reprezentacji pojęcia weszła w reprezentację ojca tej kobiety i choć zazwyczaj ustawienia odbywają się w milczeniu, reprezentantka ojca powiedziała do kobiety:
- Przepraszam, że to zrobiłem, przepraszam, że cię zostawiłem.
Kobietę te słowa bardzo poruszyły, gdyż jej ojciec popełnił samobójstwo.
Reprezentantka ojca jak i pozostali reprezentanci nie mieli pojęcia o tym fakcie z życia kobiety.
Po tych słowach, zmarły ojciec poczuł, iż nie ma już nic więcej tutaj do zrobienia i chciał odejść. Wręcz zobojętniał na to co się działo wokół. Natomiast kobieta nie chciała się z tym pogodzić. Już po ustawieniach, przez kilka dni czuła smutek i pustkę. Pojawiła się również złość na zaistniałą sytuację na ustawieniach.
Złość, że jej coś "zabrano". Te odczucia pokazały jej, że nigdy nie przyjęła ojca jako martwego. Potwierdził to również fakt, iż nie widziała ciała ojca, nie mogła więc przejść etapu przyjęcia. Przeszła go dopiero 20 lat później na ustawieniach.
W konsekwencji uwolniła ojca do świata zmarłych, a siebie do świata żywych.
Dlatego tak ważnym jest byśmy mieli świadomość, że tak jak my rośniemy dzięki
sile i wsparciu płynącym w naszym systemie od zmarłych bliskich, tak i oni czerpią od nas akceptację ich jako martwych i uwolnienie do śmierci.
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/4B-lBCxvU3Y
czwartek, 28 marca 2019
Tak bardzo kocham siebie 🔊
TAK BARDZO KOCHAM SIEBIE...
Przeczytaj to zdanie powoli, raz akcentując "bardzo", raz "siebie". Nie spiesz się,
czytaj i czuj. Gdzie je czujesz? W której części ciała? Może wstydem zaciska w gardle, może zwiera szczęki w złości? Może spływa do brzucha i lokuje się lękowym gnieceniem na wysokości splotu słonecznego, a może przysiada na klatce piersiowej i przywołuje ni to smutek, ni to żal...A może budzi w tobie taki sprzeciw, że nie chcesz nawet doczytać do końca, wypuszczając przez nos fuknięcia irytacji?
A teraz masz do dyspozycji drugie zdanie:
TAK BARDZO KOCHAM MOJE DZIECI...
( jeśli nie masz dzieci)
TAK BARDZO KOCHAM ..... ( MAMĘ, TATĘ, SIOSTRĘ, BRATA lub inną osobę, która żyje i nie stoją pomiędzy wami traumatyczne przeżycia )
I? Poczułeś różnicę? Czy ciało zarezonowalo ciepłą falą rozchodzącą się promieniście od klatki piersiowej we wszystkich kierunkach, wezbrało wzruszenie, a po chwili pojawił się przypływ energii?
No właśnie tym jest miłość , energią, siłą, ruchem, źródłem naszej mocy i stawania się. Niewyczerpalnym źródłem jeśli obiekt miłości jest constans, ale jakże mówić o stałości skoro wszystko płynie, wszystko się zmienia, pojawia, trwa, znika, umiera... Brzmi deterministycznie? Ach nie! Jest formuła miłości , która może trwać całe nasze życie, od narodzin aż do dnia śmierci. TO MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE.
Banał ? Różnice emocjonalne zdań z początku tekstu pokazują coś przeciwnego. To trudne wyzwanie, bez pochwał, reflektorów realizowane dzień po dniu.
Chętnie i bezproblemowo podejmujemy tylko kochanie na zewnątrz. Czy dlatego, że tę miłość widać, że stoimy w jej blasku słysząc wokół nas szept np.
. " Jak ona kocha swojego ojca", a do niej dociera " Jaka ona wspaniała, dzielna, silna, oddana" lub" Jaką jest wspaniałą córką"( Różnica pomiędzy byciem wspaniałą, a wspaniałą córką jest na tyle znaczącą, iż wrócę do niej szerzej we wpisie o emocjach pierwotnych, wtórnych i metaemocjach.)
Tak więc świat dostrzega natychmiast naszą zewnętrzną miłość i bardziej lub mniej satysfakcjonująco na nią odpowiada. Odpowiada na nią również "obiekt" miłości. Pławimy się w zwrotach i profitach, zaczynamy nawet wierzyć w naszą wspaniałość . Wraz z wiarą stajemy się jeszcze bardziej kochający i szanowani społecznie. Promieniejemy w pracy i w domu. Nie ma gór, których byśmy nie zdobyli. Aż tu nagle, życie nie oglądając się na nas rozwija swój scenariusz.
Tata, którym ona się z taką miłością i poświęceniem opiekowała ostatnie parę lat umiera. Wraz z nim przestaje istnieć lustro, w którym odbijała się jej doskonałość.
Kika tygodni po pogrzebie społeczny szept zachwytu zamiera, coraz częściej śmielej słychać głosy "Mogłabyś się ogarnąć", "Lata lecą, zacznij żyć", " Ona przepuszcza życie przez palce", pobrzmiewa pogardliwie wokół.
Oczywiście, że przepuszcza, jej życie przestało mieć formę, gęstość, cel. Wszystko co uzasadniało jej wartość znajdowało się w "strefie ruchomych piasków". Było - minęło.
A ona stanęła jak ktoś bez ciała, bez duszy, ktoś kogo istnienie realizuje się jedynie poprzez innych ludzi.
Inaczej on. Jeszcze młody , a już dojrzały i doświadczony. Czego się nie chwyci wszystko realizuje. Prowadzi firmę, podróżuje, ciągle go coś pochłania, fascnuje.
Poznaje ludzi, wiąże się , "rozwiązuje". Wygląda jak milion dolarów.
O nim też szepczą , z podziwem, zazdrośnie " Ten to sobie pożyje", " Ma gościu fart".
Ale on nie słyszy, bo gna, pędzi przed siebie, ciągle i ciągle do przodu, lepiej, ładniej, więcej i jeszcze lepiej,i jeszcze ładniej, i jeszcze więcej. Kompulsywny ruch rozpaczliwego szukania poza sobą, tego co ma w sobie.
Ona i on, i innych wielu, tych co nie mogą znieść czyjegoś sukcesu,tych co atakują każdy przejaw kreacji, tych co podcinają skrzydła, "dolepiają" , zmieniają, ulepszają swoje ciało, tych empatycznych co zostawiają rodzinę przy wigili, bo koledze z pracy rozchorował się syn i muszą go zastąpić,nieważne, że kolega nigdy nie miał syna...
ONI, MY, JA spotykamy się przy zdaniu
TAK BARDZO KOCHAM SIEBIE.
...bo gdzieś trzeba zacząć ...
P.S. Jakaś Ona, przychodzi, siada i mówi :
Wiesz, pokochałam siebie!
Wygląda jak człowiek wyznający sekretną miłość,
Tata, którym ona się z taką miłością i poświęceniem opiekowała ostatnie parę lat umiera. Wraz z nim przestaje istnieć lustro, w którym odbijała się jej doskonałość.
Kika tygodni po pogrzebie społeczny szept zachwytu zamiera, coraz częściej śmielej słychać głosy "Mogłabyś się ogarnąć", "Lata lecą, zacznij żyć", " Ona przepuszcza życie przez palce", pobrzmiewa pogardliwie wokół.
Oczywiście, że przepuszcza, jej życie przestało mieć formę, gęstość, cel. Wszystko co uzasadniało jej wartość znajdowało się w "strefie ruchomych piasków". Było - minęło.
A ona stanęła jak ktoś bez ciała, bez duszy, ktoś kogo istnienie realizuje się jedynie poprzez innych ludzi.
Inaczej on. Jeszcze młody , a już dojrzały i doświadczony. Czego się nie chwyci wszystko realizuje. Prowadzi firmę, podróżuje, ciągle go coś pochłania, fascnuje.
Poznaje ludzi, wiąże się , "rozwiązuje". Wygląda jak milion dolarów.
O nim też szepczą , z podziwem, zazdrośnie " Ten to sobie pożyje", " Ma gościu fart".
Ale on nie słyszy, bo gna, pędzi przed siebie, ciągle i ciągle do przodu, lepiej, ładniej, więcej i jeszcze lepiej,i jeszcze ładniej, i jeszcze więcej. Kompulsywny ruch rozpaczliwego szukania poza sobą, tego co ma w sobie.
Ona i on, i innych wielu, tych co nie mogą znieść czyjegoś sukcesu,tych co atakują każdy przejaw kreacji, tych co podcinają skrzydła, "dolepiają" , zmieniają, ulepszają swoje ciało, tych empatycznych co zostawiają rodzinę przy wigili, bo koledze z pracy rozchorował się syn i muszą go zastąpić,nieważne, że kolega nigdy nie miał syna...
ONI, MY, JA spotykamy się przy zdaniu
TAK BARDZO KOCHAM SIEBIE.
...bo gdzieś trzeba zacząć ...
P.S. Jakaś Ona, przychodzi, siada i mówi :
Wiesz, pokochałam siebie!
Wygląda jak człowiek wyznający sekretną miłość,
jak syn, który mówi "Mamo zakochałem się".
Jest wzruszona...
Świeci światłem miłości...
Czuję lekkie ukłucie zazdrości i radość.
Jest wzruszona...
Świeci światłem miłości...
Czuję lekkie ukłucie zazdrości i radość.
Gdy zakochamy się w sobie nic nie jest już takie same.
BLOG BEZ BARIER wersja do słuchania https://youtu.be/QJ2yrkGSfbw
niedziela, 24 marca 2019
JAK ZACZĄĆ I SKOŃCZYĆ DZIEŃ 🔊
Możesz zacząć od kawy, spaceru z psem, gimnastyki, ćwiczeń oddechowych
albo innego miłego ci rytuału. Ja zaczynam od kubka czarnej kawy i
tekstu napisanego przez Louis Hey, który jest moją mantrą poranną i wieczorną.
Przeczytaj go całym sobą, poczuj każde słowo niech wybrzmi w tobie, nawet jeśli
jeszcze tak nie jest, porusz słowami zmianę. Spójrz za okno, weź trzy głębokie oddechy, głośno wydychając powietrze i NIECH SIĘ DZIEJE!
Uzdrawianie miłością.
GŁĘBOKO W CENTRUM MOJEJ ISTOTY bije niewyczerpane źródło miłości. Pozwalam jej wypłynąć na powierzchnię. Wypełnić moje serce, moje ciało i moje myśli, moją świadomość, całe wnętrze mojego istnienia i rozprzestrzenić się dookoła i powrócić do mnie ze zwielokrotnioną mocą. Im więcej daję miłości, tym więcej mam jej do dania. Jej źródło jest niewyczerpane. Dzięki miłości CZUJĘ SIĘ DOBRZE. Jest to wyraz mojej wewnętrznej radości. Kocham siebie; dlatego z miłością troszczę się o moje ciało. Z miłością karmię je dobrym jedzeniem i napojami, z miłością pielęgnuję je i odziewam. Moje ciało odwdzięcza mi się miłością, promiennym zdrowiem, żywotnością i energią. Kocham siebie; dlatego stwarzam sobie przytulny dom, który zaspokaja wszystkie moje potrzeby i w którym dobrze jest przebywać. Napełniam wszystkie pomieszczenia wibracją miłości, tak, by wszyscy, którzy tam wejdą, łącznie ze mną, mogli je chłonąć i czuć się nią wzmocnieni.
Kocham siebie; dlatego mam pracę, która sprawia mi prawdziwą radość, w której używam moich twórczych zdolności i umiejętności. Pracuję z ludźmi i dla ludzi, których kocham i którzy mnie kochają, i dobrze zarabiam. Kocham siebie; dlatego myślę i odnoszę się do wszystkich ludzi z miłością, bo wiem, że wszystko, co daję, wraca do mnie pomnożone. Przyciągam do mojego świata tylko ludzi pełnych miłości, gdyż oni są zwierciadłem tego, czym ja jestem. Kocham siebie; dlatego wybaczam i uwalniam się całkowicie od przeszłości i wszystkich przeszłych doświadczeń, i jestem wolny. Kocham siebie; dlatego żyję zawsze w teraźniejszości i doświadczam każdej chwili jak podarunku. Wiem, że moja przyszłość jest jasna, radosna i bezpieczna, bo jestem ukochanym dzieckiem Wszechświata i Wszechświat z miłością troszczy się o mnie, teraz i na zawsze.
I tak jest.
sobota, 23 marca 2019
Dla kogo są ustawienia systemowe?🔊
Ustawienia są metodą uniwersalną. Nadają się dla każdej osoby, bez
względu na wiek, na miejsce w życiu, na status finansowy. Do wzięcia udziału w ustawieniach nie trzeba się specjalnie przygotowywać, ani posiadać jakiejś szczególnej wiedzy o swojej rodzinie. Wystarczy przyjść i być gotowym na tyle, na ile w danym momencie jest to dla nas możliwe. Dwa rodzaje pracy na warsztacie i na sesji indywidualnej, dają możliwość wyboru techniki pracy, bez uszczerbku dla efektu terapeutycznego i jakości "rozwiązania" problemu. I tak część osób, która nie pracowała nigdy w grupach i swobodniej czuje się w kontakcie jeden na jeden z terapeutą chętnie wybiera sesje indwidualne. Na sesjach indywidualnych wykorzystujemy figurki, kartki lub inne fantomy reprezentujące osoby połączone w obrębie tematu lub problemu, z którym przychodzi klient. Sesja trwa od 2 do 3 godzin. Oprócz ustawień pojawiają się też elementy pracy z ciałem, wizualizacje lub ćwiczenia wspomagające ujrzenie siebie i swoich przekonań w danym momencie życia. Od początku do końca sesji obowiązuje zasada podążania za klientem, z szacunkiem uwzględniająca jego opory i strefę komfortu. Wszystkie tematy i informacje, które pojawiają się w trakcie sesji objęte są pełną tajemnicą.
Praca na warsztacie przebiega nieco inaczej, gdyż w ustawieniach klienta biorą udział żywe osoby obecne na warsztacie, które reprezentują członków rodziny, osoby połączone z rodziną klienta tragicznymi wydarzeniami lub pojęcia takie jak Sukces, Śmierć, Życie, To co się wydarzyło, Choroby i ich symptomy itd. Osoba ustawiająca się nie jest zobowiązana do szczegółowego opowiadania o sprawach rodziny lub swoich. Zazwyczaj wystarczy pytanie zadane przez klienta, do którego prowadzi terapeuta, lub jedno, dwuzdaniowe określenie problemu. Przychodząc na ustawienia nie ma przmusu, ani obowiązku bycia reprezentantem w ustawieniach innych osób. Do bycia reprezentantem nie trzeba żadnych wyjątkowych umiejętności i przygotowania. Osoby, które przychodzą na ustawienia pierwszy raz doskonale sobie radzą z reprezentacją, gdyż fenomen reprezentacji w Polu Ustawieniowym ma charakter uniwersalny czyli jest "umiejętnością " dostępną każdemu z nas. Tak jak w naturalny sposób myślimy czy czujemy emocje podobnie naturalnie wchodzimy w reprezentację nie znając osób, które reprezentujemy. Bardzo często dzieje się tak, iż osoby zgłaszające się do reprezentacji intuicyjnie czują rezonans z tematem danego ustawienia, tym samym pracując dla kogoś mają możliwość jednoczesnego pracowania dla własnego systemu rodzinnego bądź siebie. Na ustawieniach poruszane są emocje pierwotne, dlatego gwałtowny płacz, różnego rodzaju dźwięki, drżenia ciała lub inne niecodzienne reakcje są czymś oczywistym, nie budząc zdziwienia ani dezaprobaty.
Z jakimi tematami przychodzą klienci? Ze wzystkimi, tu nie ma żadnych ograniczeń.
Czy czujesz, że już nie możesz, że dźwigasz już tak dużo, iż za chwilę upadniesz?
Przyjdź.
Czy czujesz w sobie chaos?
Przyjdź.
Czy twoja praca cię przytłacza? A nie masz siły na zmianę...
Przyjdź.
Czy twój związek się rozpada, lub ciągle nie możesz znaleźć partnera, lub wiklasz się w dziwne, trudne, niszczące relacje?
Przyjdź.
Czy twój partner cię zdradza, lub ty jego?
Przyjdź.
Czy masz problemy z dzieckiem, bo choruje, stało się agresywne, lub zachowuje się według ciebie dziwnie?
Przyjdź.
Czy żyjesz w rodzinie patchorkowej i nie wytrzymujesz byłych żon, mężów, dzieci?
Przyjdź.
Czy seksualność w waszym związku umarla?A może odczuwasz lęk lub wstręt do seksu?
Przyjdź.
Czy nie udają Ci się relacje z mamą, tatą, rodzeństwem, teściami, dziećmi,szefem w pracy?
Przyjdź.
Czy starasz się o dziecko i nic z tego nie wychodzi?
Przyjdź.
Czy ciągle toniesz w długach, lub nie potrafisz utrzymać pieniędzy, a może
ciągle dostajesz za swoją pracę za mało?
Przyjdź.
Czy masz firmę, która nagle zaczęła podupadać , lub zaczęły się w niej problemy personalne?
Przyjdź.
Czy chorujesz na tarczyce, stwardnienie rozsiane, raka, lub inne choroby?
Przyjdź.
Czy masz problem z uzależnieniami?
Przyjdź.
Czy straciłeś dziecko, rodzica, partnera, brata, siostrę?
Przyjdź.
Czy pochwycają cię silne uczucia złości, agresji, beznadzieji, niemocy, lęku?
Przyjdź.
Czy................................................?
Przyjdź.
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/7GLlFLlmhmg
Czy czujesz, że już nie możesz, że dźwigasz już tak dużo, iż za chwilę upadniesz?
Przyjdź.
Czy czujesz w sobie chaos?
Przyjdź.
Czy twoja praca cię przytłacza? A nie masz siły na zmianę...
Przyjdź.
Czy twój związek się rozpada, lub ciągle nie możesz znaleźć partnera, lub wiklasz się w dziwne, trudne, niszczące relacje?
Przyjdź.
Czy twój partner cię zdradza, lub ty jego?
Przyjdź.
Czy masz problemy z dzieckiem, bo choruje, stało się agresywne, lub zachowuje się według ciebie dziwnie?
Przyjdź.
Czy żyjesz w rodzinie patchorkowej i nie wytrzymujesz byłych żon, mężów, dzieci?
Przyjdź.
Czy seksualność w waszym związku umarla?A może odczuwasz lęk lub wstręt do seksu?
Przyjdź.
Czy nie udają Ci się relacje z mamą, tatą, rodzeństwem, teściami, dziećmi,szefem w pracy?
Przyjdź.
Czy starasz się o dziecko i nic z tego nie wychodzi?
Przyjdź.
Czy ciągle toniesz w długach, lub nie potrafisz utrzymać pieniędzy, a może
ciągle dostajesz za swoją pracę za mało?
Przyjdź.
Czy masz firmę, która nagle zaczęła podupadać , lub zaczęły się w niej problemy personalne?
Przyjdź.
Czy chorujesz na tarczyce, stwardnienie rozsiane, raka, lub inne choroby?
Przyjdź.
Czy masz problem z uzależnieniami?
Przyjdź.
Czy straciłeś dziecko, rodzica, partnera, brata, siostrę?
Przyjdź.
Czy pochwycają cię silne uczucia złości, agresji, beznadzieji, niemocy, lęku?
Przyjdź.
Czy................................................?
Przyjdź.
WERSJA DO SŁUCHANIA
https://youtu.be/7GLlFLlmhmg
poniedziałek, 18 marca 2019
Moja Miłość jest przy upośledzonych...fragmenty sesji indywidualnej
To była bardzo ciekawa sesja. Kobieta, która na nią przyszła dobrze znała pracę z ustawieniami. Przyszła ze względu na stan emocjonalny. Czuła się rozedrgana wewnętrznie, miała uczucie toczącej się w niej jakiejś walki, której przyczyn i charakteru nie mogła odnaleźć na poziomie realnym. Niedawno zmieniła pracę,
wiele lat pracowała z osobami niepełnosprawnymi psychicznie. Nowa praca nie miała nic wspólnego z tym obszarem.
Gdy usiadłyśmy naprzeciw siebie, nie były potrzebne żadne pytania, natychmiast weszła w reprezentację jakiejś osoby z rodu, ciało zaczęło drżeć,
a twarz swym wyrazem i mimiką kojarzyła się z twarzą upośledzonego chłopca.
Podążyłam za tą wskazówką, ustawiając figurkę kobiety i chłopca.
Ich ruch ku sobie i zespolenie zadziało się natychmiast. Była w nim silna dynamika ochrony. Przy chłopcu rozwijała się energia jakiegoś zdarzenia z przeszłości. Postawiłyśmy kolejne osoby z rodziny i To co się wydarzyło. Czułyśmy dominującą w systemie rodzinnym tajemnicę, która miała charakter zatajenia nie tyle samego zdarzenia, ile prawdy o okolicznościach. Okoliczności łączyły w sobie dwie energie, śmierci i seksualną. Figurki reprezentujące członków rodziny chłopca i kobiety nie chciały patrzeć na wydarzenie, próbując je sobie wzajemnie zasłonić.
Dopiero dostawienie dawnej pracy kobiety zatrzymało chaos. Praca podążyła do chłopca i objęła go jak matka dziecko, a kobieta poczuła wyraźne odciążenie. Niemniej więź i przymus chronienia nadal w niej pozostawał. Stanęłam jako reprezentant chłopca naprzeciw kobiety.
JA - Powiedz do chłopca wewnętrznie: "Chronię cię przed nimi. Lepiej niż twoja mama, ale jestem na to za mała.
Podążyłam za tą wskazówką, ustawiając figurkę kobiety i chłopca.
Ich ruch ku sobie i zespolenie zadziało się natychmiast. Była w nim silna dynamika ochrony. Przy chłopcu rozwijała się energia jakiegoś zdarzenia z przeszłości. Postawiłyśmy kolejne osoby z rodziny i To co się wydarzyło. Czułyśmy dominującą w systemie rodzinnym tajemnicę, która miała charakter zatajenia nie tyle samego zdarzenia, ile prawdy o okolicznościach. Okoliczności łączyły w sobie dwie energie, śmierci i seksualną. Figurki reprezentujące członków rodziny chłopca i kobiety nie chciały patrzeć na wydarzenie, próbując je sobie wzajemnie zasłonić.
Dopiero dostawienie dawnej pracy kobiety zatrzymało chaos. Praca podążyła do chłopca i objęła go jak matka dziecko, a kobieta poczuła wyraźne odciążenie. Niemniej więź i przymus chronienia nadal w niej pozostawał. Stanęłam jako reprezentant chłopca naprzeciw kobiety.
JA - Powiedz do chłopca wewnętrznie: "Chronię cię przed nimi. Lepiej niż twoja mama, ale jestem na to za mała.
Kobieta zaczęła płakać, a ja czułam jako reprezentant chłopca , że jestem wbrew mojej woli "przytrzmywana".
JA - Powiedz " Moja miłość nie pozwala mi cię puścić "
Kobieta pochyliła się bezradnie do przodu. Wyciągała i cofała ręce.
JA - Powiedz " W imię tej miłości zrobię coś dobrego z moim życiem na twoją pamiątkę ".
Kobieta wyprostowała się i spojrzała z uśmiechem na mnie w reprezentacji chłopca, a ja poczułam jak siła jej "trzymania" słabnie .
JA - Powiedz " Moja miłość nie pozwala mi cię puścić "
Kobieta pochyliła się bezradnie do przodu. Wyciągała i cofała ręce.
JA - Powiedz " W imię tej miłości zrobię coś dobrego z moim życiem na twoją pamiątkę ".
Kobieta wyprostowała się i spojrzała z uśmiechem na mnie w reprezentacji chłopca, a ja poczułam jak siła jej "trzymania" słabnie .
---------------------------
Obecnie kobieta powróciła do pracy z osobami niepełnosprawnymi. Mówi, że kocha to robić i, że ta praca jest jej źródłem mocy we własnym życiu.
Opisana sesja pokazuje jaką siłę ma nasze nieświadome wikłanie się w trudne wydarzenia systemu rodowego. Jak z miłością wchodzimy w nie swoje miejsce, tym samym podtrzymując zaburzenie hierarchii i porządku w systemie, a w konsekwencji takiego zaburzenia doświadczając niepowodzeń, przykrych zdarzeń, chorób, a nawet śmierci. Jak trudno jest nam czasem zrezygnować z tej szczególnej roli, bez której stajemy się tak nudnie zwyczajni, bez wyjątkowego miejsca w systemie i poczucia misji.
Pokazuje też, że wychodząc z nie swojej roli, pozostawiając przy naszych przodkach to co do nich należało, dopiero uwalniamy się do czerpania z tej siły, która ma źródło właśnie w ich trudnych, tragicznych losach. Wówczas możemy brać ją od tych co byli wcześniej całymi garściami robiąc coś dobrego z naszym życiem, na ich pamiątkę.
Dziękuję M. za zgodę na publikację.
"Alegoria głupoty" - obraz Quentina Massysa, początek XVI w.
Obecnie kobieta powróciła do pracy z osobami niepełnosprawnymi. Mówi, że kocha to robić i, że ta praca jest jej źródłem mocy we własnym życiu.
Opisana sesja pokazuje jaką siłę ma nasze nieświadome wikłanie się w trudne wydarzenia systemu rodowego. Jak z miłością wchodzimy w nie swoje miejsce, tym samym podtrzymując zaburzenie hierarchii i porządku w systemie, a w konsekwencji takiego zaburzenia doświadczając niepowodzeń, przykrych zdarzeń, chorób, a nawet śmierci. Jak trudno jest nam czasem zrezygnować z tej szczególnej roli, bez której stajemy się tak nudnie zwyczajni, bez wyjątkowego miejsca w systemie i poczucia misji.
Pokazuje też, że wychodząc z nie swojej roli, pozostawiając przy naszych przodkach to co do nich należało, dopiero uwalniamy się do czerpania z tej siły, która ma źródło właśnie w ich trudnych, tragicznych losach. Wówczas możemy brać ją od tych co byli wcześniej całymi garściami robiąc coś dobrego z naszym życiem, na ich pamiątkę.
Dziękuję M. za zgodę na publikację.
"Alegoria głupoty" - obraz Quentina Massysa, początek XVI w.
Kontakt
Popularne wpisy
-
Kochani❤️, z powodu ścisku czasowego moja bieżąca aktywność przeniosła się na stronę Ustawienia Systemowe Beata Chojnik-Konopa : ht...
-
Pamięci I.,M.,M.,T.,B.,N.,K.,M.,P.,M.,K., oraz wszystkich nienarodzonych dzieci w naszych systemach rodzinnych. Jeśli aborto...
-
Ma być na całe życie, bo przecież go "zawiązujemy" i dociągamy supeł ciasno z głębokim "uff" i "no!zrobione"...
Polecamy
Gdzie mnie można znaleźć?
Kochani❤️, z powodu ścisku czasowego moja bieżąca aktywność przeniosła się na stronę Ustawienia Systemowe Beata Chojnik-Konopa : ht...
